Tunelu ani pociągu wciąż nie widać. Koparki dotarły do głębokości dziewięciu metrów na nasypie kolejowym w Wałbrzychu - to tam ma być ukryty legendarny skład. Wskazówką, że jednak w tym miejscu istnieje podziemna infrastruktura ma być odkopana warstwa iłów, czyli specjalnych skał osadowych.
Zdaniem rzecznika odkrywców, Andrzeja Gaika, iły były wykorzystywane do wytłumienia siły pocisków uderzających w podziemne budowle.
Specjaliści współpracujący z odkrywcami nie wykluczają jednak, że ił nawieziono tu w czasie pogłębiania okolicznych zbiorników wodnych. Jutro odkrywcy chcą pogłębić wykop o kolejne dwa metry. Ruszą także poszukiwania w drugiej części nasypu.
Odkrywcy, by coś znaleźć muszą zejść poniżej poziomu istniejącej linii kolejowej na trasie Wrocław-Wałbrzych.
Według ich informacji, od tych torów prowadziła bocznica do podziemnego tunelu. Wjazd miał schodzić w dół.
Sam nasyp ma blisko 12 metrów, dlatego trzeba kopać tak głęboko.
Jedna z tez mówi, że pod ziemią był wybudowany tunel, który został zawalony. Choć odkrywcy nie wykluczają, że pociąg może być w wydrążonej sztolni, a wysadzony został jedynie wjazd.
Rano pokazano izolator ceramiczny znaleziony na miejscu wykopów. Niewykluczone, że pochodzi z lat 40. ubiegłego wieku.