Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga skierowała do sądu akt oskarżenia wobec trzech osób, które miały szantażować senatora PO Krzysztofa Piesiewicza. Zarzuty, jakie usłyszały, dotyczą zmuszania senatora do określonego zachowania w zamian za odstąpienie od ujawnienia kompromitujących go materiałów.
18 listopada 2009 r. na zlecenie śledczych prowadzących sprawę zatrzymano wskazane przez senatora osoby. Zatrzymani mieli szantażować Piesiewicza od końca 2008 r. - najpierw nagrali intymne spotkanie, a potem odsprzedali politykowi kompromitujące taśmy. W sumie w 2008 r. senator zapłacił szantażystom ponad 550 tys. zł.
Prokuratura poinformowała, że w śledztwie dotyczącym posiadania kokainy i nakłaniania innych do jej zażycia przez senatora PO Krzysztofa Piesiewicza był naoczny świadek tych zdarzeń. Osoba ta nie jest objęta aktem oskarżenia ws. szantażowania senatora. Według Renaty Mazur z warszawskiej prokuratury w ocenie prokuratury całość zgromadzonego w tym śledztwie materiału dowodowego dawała podstawę do wystąpienia z wnioskiem o uchylenie Piesiewiczowi immunitetu. Zostało ono zakończone "tylko i wyłącznie" z uwagi na to, że Senat się do niego nie przychyli - podkreśla Mazur.
Dodała, że obecnie nie ma możliwości skierowania ponownego wniosku o uchylenie immunitetu, jednak tylko ponowny wybór i uzyskanie immunitetu daje gwarancję, że postępowanie to nie będzie kontynuowane. Senacki mandat wygaśnie Piesiewiczowi w 2011 r.
Śledztwo w sprawie posiadania przez Piesiewicza kokainy prokuratura umorzyła w ubiegły czwartek. Prokuratura zamierzała zarzucić parlamentarzyście popełnienie przestępstw z ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii: posiadania kokainy i nakłaniania innych osób do jej zażycia. Na początku lutego Senat nie zgodził się jednak na uchylenie mu immunitetu. Wcześniej wniosek prokuratury negatywnie zaopiniowała senacka komisja regulaminowa; jej członkowie argumentowali, że jest on przedwczesny i w tej chwili nie ma podstaw do uchylenia Piesiewiczowi immunitetu.