Premier Julia Tymoszenko mogła zaaranżować swoją własną dymisję, kiedy doszła do wniosku, że politycznie więcej zyska, jeśli zerwie z obecną niepopularną ekipą – uważa James Sherr, analityk Brytyjskiej Akademii Wojskowej.
Według niego niewykluczone, że Ołeksandr Zinczenko, który oskarżył otoczenie prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenki o korupcję, nie działał sam, lecz z poparciem Tymoszenko i z nią uzgodnił zarzuty pod adresem współpracowników prezydenta.
W związku ze spadkiem popularności Juszczenki i zbliżającą się perspektywą wyborów, premier Tymoszenko, która w zabiegach o stanowisko premiera rywalizowała z Poroszenką i nie kryła ambicji objęcia najwyższego urzędu w państwie, mogła uznać, że więcej zyska politycznie, jeśli zerwie z obecną niepopularną ekipą i nie będzie postrzegana jako jej przedstawicielka - sugeruje Sherr.
Oficjalnie, przed dziennikarskimi mikrofonami Tymoszenko nie ukrywała rozgoryczenia dymisją. To niesprawiedliwe w stosunku do nas wszystkich. Tworzyliśmy pierwszy gabinet, jaki narodził się z pomarańczowej rewolucji i w ciągu 7 miesięcy udało nam się zrobić więcej niż nasi poprzednicy dokonali w ciągu 13 lat - mówiła podczas konferencji była premier.
Decyzja o dymisji całego rządu była dobra – uważa Sherr. Juszczenko podjął krok najskuteczniejszy z możliwych, który sprawia, że inicjatywa polityczna przechodzi w jego ręce. Gdyby poprzestał na dymisji Zinczenki i Poroszenki, być może wykrwawiałby się w wojnie podjazdowej. Dymisjonując rząd postąpił wbrew swemu instynktowi, ponieważ jest człowiekiem lojalnym wobec współpracowników.