Wypadek autobusu wiozącego dzieci na drodze krajowej nr 45 w miejscowości Jełowa na Opolszczyźnie. Do szpitala trafiło w sumie sześcioro dzieci i kierowca. Autokarem jechała na wycieczkę grupa 10-letnich uczniów.
Do wypadku doszło na krajowej "45" na odcinku między Kluczborkiem a Opolem: jak usłyszał od policjantów reporter RMF FM Paweł Pyclik, autobus z nieznanych na razie przyczyn zjechał na przeciwległy pas ruchu, wpadł do rowu i przewrócił się na lewy bok.
Początkowo informowano, że rannych zostało czworo dzieci i kierowca. Przed południem pojawiła się jednak informacja, że na badania trafiło do szpitala kolejnych dwoje dzieci. Ich obrażenia nie są jednak groźne. Pięcioro z nich już wypisano do domu.
Uczniowie przewiezieni zostali do szpitala na diagnostykę, na szczęście ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Rannego kierowcę zabrał śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. U mężczyzny stwierdzono uraz głowy.
Uczniowie, którym nic się nie stało, znaleźli schronienie w pobliskiej sali gimnastycznej.
Według wstępnych ustaleń - o czym poinformował rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu - przyczyną wypadku było zasłabnięcie kierowcy.
Mężczyzna był trzeźwy, ale pobrano od niego krew do badania, by wykluczyć obecność w niej np. narkotyków.
W sumie autobusem jechało 29 osób: 25 dzieci, troje dorosłych opiekunów i kierowca.
Grupa jechała z wielkopolskiego Kępna na wycieczkę do zoo w Opolu.
Policjanci podkreślają, że tragedii udało się uniknąć dzięki temu, że wszyscy w pojeździe mieli zapięte pasy bezpieczeństwa.