Członkowie rady nadzorczej Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych przekonali Janusza Piechocińskiego, że mimo wymaganych niskich kwalifikacji na stanowisko członka rady, w czasie rozmowy kwalifikacyjnej kandydaci będą surowo oceniani. Zapowiedzi wicepremiera okazały się więc niewiele warte. Szef ludowców obiecywał, że "przetrzepie" członków rady nadzorczej. Nic takiego jednak się nie stało.
W sprawie chodzi o rozpisany przez radę konkurs na członków zarządu agencji. Wymagania były rażąco niskie - wystarczyły ukończone studia i 5 lat jakiejkolwiek pracy.
Wicepremier Janusz Piechociński najwyraźniej jednak dał się przekonać, że bez tak rozpisanego konkursu nie będzie miał pełnej kontroli nad PAIiIZ-em.
Przypomnijmy - konkurs dotyczy stanowisk dwóch członków zarządu agencji. To praca za 20 tysięcy brutto miesięcznie, więc niskie wymagania wstępne rażą. Wczoraj przyznał to nawet sam Piechociński.
Mam nadzieję, że rada nadzorcza bardzo szybko skoryguje ten istotny błąd. Chcę wyjaśnić, kto wpadł na taki pomysł i dlaczego uruchomił procedurę w tak nieodpowiedzialny sposób - mówił wicepremier w środę. W czwartek jednak rozmawiał z członkami rady, a ci przekonali go, że może wymagania są niskie, ale za to w rozmowach kwalifikacyjnych litości nie będzie.
Ocena efektu tych rozmów zależy jednak nie od twardych dokumentów poświadczających kwalifikacje kandydatów, a od członków rady nadzorczej, w większości nominowanych przez Polskie Stronnictwo Ludowe.
Po dzisiejszym spotkaniu części rady z wicepremierem, szef Rady Nadzorczej PAIiIZ opublikował oświadczenie:
Rada nie zamierza więc zmieniać kryteriów konkursu.
(abs)