Kto zaatakował stację pomiaru gazu w pobliżu rosyjskiej Sudży? Rosjanie twierdzą, że Ukraińcy, a Ukraińcy, że Rosjanie. Choć na pierwszy rzut oka może się to wydawać kolejnym zwykłym atakiem na obiekt infrastruktury energetycznej, sprawa może mieć poważne reperkusje. Moskwa bowiem może próbować przekonać Waszyngton, że Kijów nie wywiązuje się z porozumienia zakładającego 30-dniową przerwę w atakach na sektor energetyczny.
Niezależny rosyjski portal Meduza podał, że stacja pomiaru gazu w pobliżu Sudży w graniczącym z Ukrainą obwodzie kurskim została zaatakowana minionej nocy. Jako pierwsze o zdarzeniu poinformowały jednak rosyjskie prowojenne kanały na Telegramie, obwiniając o to Siły Zbrojne Ukrainy.
Głos w tej sprawie zabrał m.in. korespondent Wszechrosyjskiej Państwowej Kompanii Telewizyjnej i Radiowej Andriej Rudenko, a także mający ponad 1,6 mln obserwujących kanał "RVvoenkor", który stwierdził, że Ukraina "łamie rozejm energetyczny".
Moskwa, oskarżając Kijów o atak na stację pomiaru gazu, określiła to działanie "aktem terroryzmu". Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej wszczął postępowanie karne w związku z incydentem, który - jak stwierdził - wyrządził "znaczne szkody" obiektowi położonemu w pobliżu Sudży.
Przypomnijmy, że Władimir Putin - po przeprowadzonej 18 marca rozmowie telefonicznej z Donaldem Trumpem - poparł 30-dniową przerwę w atakach na sektor energetyczny Ukrainy, wydając wojsku odpowiedni rozkaz. Komentując te słowa, prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski powiedział, że Kijów również poprze propozycję zaprzestania ataków na infrastrukturę energetyczną Rosji.
Choć na pierwszy rzut oka incydent w pobliżu Sudży może się do wydawać kolejnym "zwykłym" atakiem na obiekt infrastruktury energetycznej, to rosyjskie oskarżenia mogą mieć poważne reperkusje. Moskwa w ten sposób może przekonywać Waszyngton, że to właśnie Kijów nie wywiązuje się z zawartego porozumienia o 30-dniowym wstrzymaniu ataków na sektor energetyczny.
Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy z całą mocą zapewnił, że oskarżenia kierowane w stronę Kijowa są "bezpodstawne". Mało tego - ukraińska armia przekonuje, że to sami Rosjanie ostrzelali stację pomiaru gazu ogniem artyleryjskim.
Dowództwo ukraińskiego wojska przypomniało, że siły rosyjskie wcześniej wykorzystywały główny gazociąg do przemieszczania się na okupowane wówczas przez Ukraińców tereny obwodu kurskiego.
"Rosjanie nadal tworzą liczne fake newsy i starają się wprowadzać społeczność międzynarodową w błąd" - zapewnił sztab generalny, cytowany na portalu Ukraińska Prawda. "Prosimy, abyście ufali tylko oficjalnym źródłom, weryfikowali informacje i nie ulegali manipulacjom" - podkreślił.
Z serwisu NASA FIRMS, który przedstawia globalne dane pożarowe opracowane na podstawie informacji uzyskanych z satelitów należących do USA, wynika, że w rejonie stacji pomiaru gazu rzeczywiście doszło do poważnego pożaru. Ogień pojawił się wieczorem 20 marca, ok. godz. 23:22 czasu moskiewskiego (godz. 21:22 czasu polskiego).
Stacja pomiaru gazu w pobliżu Sudży jest częścią gazociągu Urengoj-Pomary-Użhorod, który do 1 stycznia br. wykorzystywany był przez Rosję do transportowania gazu przez Ukrainę do Europy. Na początku 2025 r. Ukraina wstrzymała tranzyt rosyjskiego gazu przez swoje terytorium przez wzgląd na bezpieczeństwo narodowe.
Przypomnijmy jeszcze, że Sudża w obwodzie kurskim do niedawna była kontrolowana przez Siły Zbrojne Ukrainy. Armia Kijowa co prawda wycofała się z tego miasteczka, jednak ukraińskie oddziały cały czas okupują niewielką część terytorium obwodu kurskiego.