Bez wrogości, a z wciąż powtarzanymi wyrazami uznania rozmawiali ze sobą Donald Tusk i Lech Kaczyński. Kandydaci na prezydenta spotkali się w telewizji Polsat podczas pierwszej debaty prezydenckiej po wyborach parlamentarnych.
Obaj politycy wyraźnie nie chcieli sobie zaszkodzić. Zaznaczyli, że rozmawiają ze sobą dwaj liderzy, których zaplecza muszą się porozumieć co do sposobu rządzenia Polską.
Obaj kandydaci sprawiali wrażenie silnych i pewnych siebie. Żaden z nich jednak nie wytoczył ciężkiej artylerii. Przeciwnie – konkurenci co i rusz sięgali po dalekie od rywalizacji sformułowania: „przy całej mojej sympatii”, „jestem mile zaskoczony”.
Donald Tusk wyraził żal, że obie partie nie uzyskały większości zdolnej do zmiany konstytucji. Tu winę przypisał kampanii, prowadzonej przez PiS. Kaczyński z kolei wyraził obawę, że zwycięstwo Tuska mogłoby oznaczać kontynuację prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego.
Żaden z kandydatów nie zdecydował się też na ostrą krytykę ustępującego prezydenta. Obaj natomiast stwierdzili, że udzielą mu wszelkiego poparcia w jego staraniach o stanowisko szefa ONZ.