Spór toczy się o remontowany fragment trasy kolejowej Poznań-Szczecin. Tuż za Krzyżem Wielkopolskim, w miejscowości Łokacz Wielki ruszyło wyburzanie ceglanego wiaduktu kolejowego. Obiekt ma zastąpić nowa, podwieszana przeprawa. Problem w tym, że jeśli filary podtrzymujące starą konstrukcję znikną – zniknie też jedyne w tej części Polski tzw. bystrze, które umożliwia m.in. trening przed wyprawą na spływ w górach, ale służy też do szkolenia strażaków czy ratowników wodnych. Kajakarze proponują kompromis, wsparcie w negocjacjach deklaruje też gmina. Kolej twierdzi tymczasem, że na zmiany jest już za późno.
W malowniczo położnym Łokaczu Wielkim nie trudno trafić do lubianej przez kajakarzy przystani na Drawie. Tuż obok niej - cieszący oko miłośników techniki, stalowo-drewniany wiadukt, służący do przeprawy przez rzekę samochodom. Kawałek dalej, idąc w dół rzeki, słychać głośny szum wody. To bystrze, o które toczy się cała dyskusja. Chodzi o miejsce, w którym nurt przyspiesza, miejscami rzeka cofa się pod prąd lub stoi w miejscu. Ten wodny "kocioł" to idealne i jedyne takie miejsce na nizinach, w którym można przygotować się do kajakowej wyprawy w górach. Jest możliwy wyłącznie dzięki filarom stojącego w tym miejscu (jeszcze) wiaduktu kolejowego. Od niedawna w ten krajobraz wpisał się też ciężki sprzęt budowlany, wykorzystywany do przebudowy wiekowego obiektu. Plany Polskich Linii Kolejowych, które prowadzą inwestycję, zakładają jego całkowite wyburzenie, w tym rozbiórkę osadzonych w dnie Drawy podpór. Jeśli filary znikną - zniknie też bystrze, dzięki któremu wspomniany odcinek rzeki zasługuje na miano unikatowego.
W tym miejscu szkolą się kajakarze m.in. z klubów akademickich. To jest jedno z najbezpieczniejszych miejsc do ćwiczenia kajakarstwa górskiego na nizinach - mówi trzykrotny mistrz Polski w amatorskim kajakarstwie górskim, instruktor tej dyscypliny Sebastian Tymecki. Rzeka jest szeroka, nikt tam nie przeszkadza, nie ma żadnych innych niebezpieczeństw, dlatego zawsze tam przyjeżdżam ze swoimi podopiecznymi. Nie trzeba jeździć w góry. Wystarczy zmienić kajak na trochę trudniejszy żeby tam się przygotować do różnych wypraw czy zawodów. Woda oczywiście nie jest tak mocna jak w górach, ale można spróbować swoich sił na różnej trudności sprzęcie i zdobyć naprawdę ważne umiejętności - wylicza zalety bystrza na Drawie Sebastian Tymecki.
Zdaniem wodniaków, którzy rozmawiali w tej sprawie nieoficjalnie z inżynierami prowadzącymi prace przy wiadukcie - w sprawie jest możliwy kompromis. Wystarczyłoby zostawić część podpór osadzonych w dnie rzeki, które nadal mogłyby spiętrzać wodę i wpływać na przyspieszenie nurtu. Nad nimi mogłaby natomiast powstać nowa, nie wymagająca żadnych podpór przeprawa. Co ważne - nie chodzi tu o żadną ingerencję w projekt nowego obiektu, a jedynie odstąpienie od wyburzenia części starych elementów.
To będzie po pierwsze rozwiązanie tańsze, po drugie będzie zdecydowanie mniej prac rozbiórkowych, po trzecie - skorzysta na tym środowisko naturalne. Przez spiętrzanie się i mieszanie wody będzie się odbywało jej napowietrzanie. Najbardziej skuteczny i naturalny sposób oczyszczania wody. Skorzystają na tym też ryby, których jest przecież mnóstwo w Drawie. Proszę zwrócić uwagę, że to jedna z nielicznych rzek, do których na tarło wpływają ryby łososiowate. Wreszcie po czwarte - mamy w Polsce tak mało miejsc do tego rodzaju treningów, ale też do ćwiczenia ratownictwa wodnego na wodach szybko płynących, a tu kolejne może zostać zlikwidowane - mówi Sebastian Tymecki.
Batalię ramię w ramię z wodniakami o ocalenie bystrza na wielkopolskim odcinku Drawy, deklarują też władze gminy Krzyż Wielkopolski. Burmistrz miasta i gminy Rafał Sroka, przekonuje, że jest w tej sprawie optymistą i prowadził już wstępne rozmowy z kolejarzami. W rozmowie z nami zapewnił, że zdaje sobie sprawę z tego, że gmina Krzyż, jako nie posiadająca zbyt wielu terenów inwestycyjnych, swój kapitał może budować właśnie z naciskiem na turystykę. W tym oczywiście turystykę kajakową.
Ta wodna atrakcja jest tutaj niesamowita i jeśli do tego jest to dobre miejsce do trenowania kajakarstwa górskiego, no to tego się nie można pozbyć! To jest argument dla Krzyża. - zapewnia burmistrz Krzyża Wielkopolskiego Rafał Sroka, który z tym argumentem był u kolejarzy z Polskich Linii Kolejowych. Jesteśmy przeświadczeni, że doszliśmy do porozumienia i mamy taką póki co słowną deklarację, że zrobią wszystko co jest możliwe żeby to miejsce nie uległo zmianie, w związku ze zmianą linii, na którą tu akurat wszyscy czekamy. Jest szansa, że to się skończy pozytywnie. Ja jestem optymistą. - przekonuje burmistrz.
Technicznie kompromisowe rozwiązanie miałoby wyglądać tak, że budowniczowie nie rozbieraliby ceglanych podpór w całości. Część filarów miałaby wystawać o około metr nad lustro wody, przy uwzględnieniu przyborów i ubytków wody. To ocaliłoby bystrze.
Entuzjazm miejscowych władz, studzą jednak kolejarze. O sprawę zapytaliśmy w poznańskim oddziale Polskich Linii Kolejowych. W odpowiedzi nadesłanej do redakcji czytamy, że na tym etapie przebudowy, ingerencja w dotychczasowe plany jest już niemożliwa.
Przebudowa mostu kolejowego nad Drawą, w okolicy miejscowości Łokacz Wielki, realizowana jest zgodnie z pozwoleniem na budowę, wydanym przez Wojewodę Wielkopolskiego na podstawie decyzji środowiskowej i pozwolenia wodnoprawnego, które umożliwiło rozpoczęcie prac budowlanych - tłumaczy Radosław Śledziński z PKP PLK.
Na obecnym etapie zaawansowania robót nie ma możliwości zmian koncepcji. Uzgodnienia dotyczące projektu prowadzone były na etapie uzyskiwania decyzji administracyjnych (decyzji środowiskowej i decyzji lokalizacyjnej) - dodaje. Kolejarze przekonują, że prace są prowadzone z dbałością o środowisko naturalne, a nowa przeprawa poprawi warunki transportowania towarów między Dolnym Śląskiem a Pomorzem Zachodnim.