Przez kolejnych 6 miesięcy Włosi będą przewodniczyć Unii Europejskiej. Tym zmianom towarzyszy wiele obaw. Najwięcej kontrowersji wzbudza osoba włoskiego premiera Silvio Berlusconiego, który - zdaniem niektórych - nie stanie na wysokości zadania.
Unia oczekuje, że Włochy wykażą przede wszystkim odpowiedzialność, a Berlusconi i inni włoscy politycy zaczną myśleć nie tylko w wąsko rozumianych kategoriach narodowych, ale w interesie całej wspólnoty.
UE ma więc nadzieję, że kiedy Rzym mówi np. o problemach z nielegalnymi imigrantami jako sprawie priorytetowej, to nie skupi się tylko na własnych kłopotach z tym zjawiskiem, ale sięgnie po bardziej globalne rozwiązania. Podobnie w kwestii wytyczenia nowych tras europejskich dróg, czyli wielkich projektów rozbudowy infrastruktury. Unia chciałaby, żeby plany te nie odzwierciedlały wyłącznie interesów Włoch i krajów południa.
Co do oczekiwań Polski, to Warszawa ma nadzieję, że podczas konferencji międzyrządowej, która ma ostatecznie zaakceptować europejską konstytucję, uda się utrzymać korzystny system głosowania, ustalony na szczycie w Nicei oraz wprowadzić zapisy o wartościach chrześcijańskich.
Z poparciem Włoch w tej kwestii może być jednak krucho, gdyż Berlusconi chce do grudnia zakończyć całą konferencję, a wówczas Włochom będzie zależało, by nie rozpoczynać poważnej dyskusji na kontrowersyjne tematy.
Czego Polska i Unia Europejska oczekują po włoskim przewodnictwie we Wspólnocie, posłuchaj w relacji brukselskiej korespondentki RMF Katarzyny Szymańskiej-Borginion:
22:25