31-latka, która wjechała samochodem do przejścia podziemnego w centrum Warszawy, będzie sądzona na zasadach ogólnych, a nie w trybie przyspieszonym - postanowił sąd. Uznał za konieczne badania dotyczące poczytalności oskarżonej. W sądzie kobieta skarżyła się, że zastosowane wobec niej środki procesowe kolidują z jej planami na święta.
Sąd zabronił ujawniania danych osobowych oskarżonej, która do sądu została doprowadzona w kajdankach. Sąd nakazał jej zwolnienie, zarazem zakazał kobiecie opuszczania kraju, polecił jej zdać paszport policji, zastosował też dozór policyjny. To mocno koliduje z moimi planami na święta - oponowała oskarżona.
Do zdarzenia doszło w nocy z poniedziałku na wtorek. Z ustaleń policjantów wynika, że kobieta wjechała mercedesem na rondo prawdopodobnie na czerwonym świetle. Chwilę później 31-latka zderzyła się z jadącym oplem, staranowała bariery ochronne i zjechała na schody przejścia podziemnego, jej samochód zatrzymał się w pozycji pionowej. Kobieta wyszła z auta przez szyberdach. Nikomu nic się nie stało.
W momencie zatrzymania kobieta miała prawie 1 promil alkoholu w organizmie. Usłyszała zarzut kierowania samochodem w stanie nietrzeźwości.
31-latka w przeszłości była już zatrzymywana za jazdę samochodem pod wpływem alkoholu. Po raz pierwszy w 2008 r. Miała we krwi poniżej pół promila alkoholu, co zostało zakwalifikowane jako wykroczenie. W sierpniu 2013 r. miała z kolei powyżej pół promila alkoholu, co jest przestępstwem. Kobiecie odebrano wówczas prawo jazdy i zasądzono zakaz prowadzenia samochodu. Odwołała się od tego wyroku. Wyrok jest nieprawomocny, co w świetle przepisów oznacza, że mogła prowadzić samochód.
(mpw)