Od kilku dni głośno jest o WSI. To jedyne specsłużby, które nie przeszły weryfikacji po 1989 roku. WSI są kontynuacją wojskowych służb specjalnych z PRL-u, kiedy to polskie służby funkcjonowały ramię w ramię z towarzyszami ze Wschodu.
Początki wojskowych specsłużb PRL to Informacja Wojskowa, która pełniła funkcję stalinowskiej policji politycznej (niezależnej od UB) i wsławiła się represjonowaniem oficerów WP.
Później te „tradycje” przejęły Wojskowa Służba Wewnętrzna i Zarząd II Sztabu Generalnego LWP. WSI powołano do życia w 1991 roku; powstały z połączenia wywiadu wojskowego (dawny Zarząd II Sztabu Generalnego) i kontrwywiadu wojskowego (jedna ze struktur dawnej Wojskowej Służby Wewnętrznej).
Służby specjalne PRL były lustrzanym odbiciem służb sowieckich, a bratnia przyjaźń polsko-radziecka swoje szczyty osiągała właśnie w wojskowych specsłużbach. Silne bratnie oficerskie związki rozpoczynały się już na etapie szkolenia – mówi historyk Antoni Dudek.
Obecny szef WSI, gen. Dukaczewski, nie zaprzecza, że jeździł do Związku Radzieckiego, choć nie chce wyjaśnić, w jakim charakterze i w jakim celu Antoni Dudek uważa, że przeszkoleni w Moskwie oficerowie byli dla Rosjan swoistym bezpiecznikiem w procesie zmian ustrojowych w naszym kraju.
Ale i polskie służby potrafiły zadbać o własne interesy. Pod koniec lat 80. umieściły swych ludzi w bankach, w firmach ubezpieczeniowych i różnych spółkach, by zarabiali dla macierzystej firmy pieniądze. Część z nich do dziś wiele w Polsce znaczy. Łączy ich przekonanie, że spraw z przełomu lat 80. i 90. nie należy wyjaśniać. I to może być kolejnym kamyczkiem do ogródka wyjaśnień, dlaczego postpeerelowskie zmiany w tak niewielkim stopniu dotknęły specsłużb.