Prezydent Lech Kaczyński obiecał milczeć i nie komentować kandydatury Lecha Wałęsy do grupy refleksji Unii Europejskiej. Musiał jednak zaznaczyć, że wcale mu się ona nie podoba. Dopytywany przez dziennikarzy wyjaśnił, że „konfuzją” grozi udział Wałęsy w grupie osób „o olbrzymim wyrobieniu intelektualnym”.
Dziś, w drugim dniu obrad szczytu europejskiego, prezydent zasiadł wspólnie z premierem do stołu, ale na krótko. Po chwili wyszedł, by spotkać się ze swoimi współpracownikami, którzy nie otrzymali identyfikatorów i nie mają prawa wejść do środka budynku, w którym trwają obrady.
Strona prezydencka twierdzi, że winę za to ponosi Radosław Sikorski, który osobiście miał interweniować w sprawie przepustek. Prezydent wyraża smutek – mówi, że to kwestia klasy ministra, ale premiera w sprawach merytorycznych zamierza wspierać.
Rząd zapowiedział, że zablokuje przyjęcie końcowych wniosków szczytu, jeżeli w tym dokumencie nie znajdzie się zdanie o specyfice polskiej energetyki opartej na węglu. Na razie projekt dokumentu nie jest po myśli rządu. Zanosi się więc na starcie.
Ważne jest, że prezydent, który rok temu zgodził się na wstępne ustalenia pakietu klimatycznego, teraz zmienia zdanie i zamierza wspierać rząd, a przynajmniej nie przeszkadzać. Prezydenta pytali o to zagraniczni dziennikarze. W rozmowie z korespondentką RMF FM Katarzyną Szymańską-Borginon relacjonowali, że Kaczyński szkolną angielszczyzną potwierdził, że pakiet w obecnym kształcie jest nie do przyjęcia.
Jak donosi korespondentka RMF FM, premier Donald Tusk nie chciał sfotografować się razem z prezydentem przy jednym stole. Długo więc czekał w drzwiach i do stołu obrad podszedł dopiero wtedy, gdy z sali wyszli wszyscy reporterzy.