"Nowela ustawy antyaborcyjnej ma położyć kres mordowaniu nienarodzonych dzieci, u których badania prenatalne wskazują na podwyższone ryzyko wystąpienia niepełnosprawności" - mówiła w Sejmie Kaja Godek, prezentując obywatelski projekt zaostrzający ustawę. "Kupujecie sobie spokój sumienia kosztem dramatów innych ludzi" - odpowiadała Joanna Kluzik-Rostkowska z PO.
W czwartek po południu Sejm rozpoczął debatę nad obywatelskim projektem, który wprowadza zakaz tzw. aborcji eugenicznej, czyli w przypadkach, gdy występuje duże prawdopodobieństwo upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby.
Kaja Godek mówiła prezentując projekt, że "w 2011 roku w państwowych szpitalach lekarze zabili 620 dzieci, które były podejrzane o choroby lub wady genetyczne". Przypominała, że konstytucja mówi o sprawiedliwości społecznej i równości wobec prawa, a "mamy do czynienia z dyskryminacją przez selekcję dzieci na etapie prenatalnym i pozbawianie części dzieci prawa do życia".
Poprzez wyjątek eugeniczny państwo mówi niepełnosprawnym: "Wy jesteście gorsi, wy nie zasługujecie na ochronę". To wielka nierówność wobec prawa i wielka dyskryminacja - mówiła Godek. Dodała, że obecna ustawa "buduje i utrwala negatywne stereotypy wobec niepełnosprawnych, ponieważ pokazuje, że nie cenimy sobie ich obecności w społeczeństwie".
Apeluję, by nie bać się zagłosować za życiem - zwracała się do posłów. Aborcja nie zapobiega niepełnosprawności - to jest zabicie dziecka, które już żyje - podkreśliła.
Za odrzuceniem projektu zaostrzającego ustawę antyaborcyjną opowiedziała się Platforma Obywatelska. Występująca w imieniu klubu PO Joanna Kluzik-Rostkowska powiedziała, że w opinii posłów Platformy osiągnięty 20 lat temu kompromis w sprawie aborcji jest dobry i powinien nadal obowiązywać. Obecnie aborcję można przeprowadzić w przypadkach uszkodzenia lub choroby płodu, gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety lub gdy jest następstwem czynu zabronionego.
Kluzik-Rostkowska podkreślała, że za każdym z tych trzech wyjątków kryje się wielki ludzki dramat. Mój apel jest taki: uszanujmy ten dramat, pozwólmy ludziom w tej sytuacji podjąć decyzję. Dlaczego uważacie, że wiecie lepiej? - pytała.
Zaznaczyła, że wokół tzw. aborcji eugenicznej narosło wiele mitów, np. taki, że aborcji dokonuje się głównie z powodu podejrzenia zespołu Downa. Przekonywała, że często chodzi o niezwykle dramatyczne przypadki, np. gdy płód nie ma mózgu. Jest niewielka szansa, że kobieta donosi ciążę, a jeśli donosi, że dziecko przeżyje dłużej niż godzinę, dwie po porodzie. Wyobraźmy sobie dramat tej kobiety - mówiła.
Kolejny, jej zdaniem mit, to przekonanie o tym, że gdy zakażemy "aborcji eugenicznej", to jej nie będzie. Kluzik-Rostkowska przekonywała, że bogatsi rodzice, którzy będą chcieli przeprowadzić aborcję, wyjadą za granicę, a biedniejsi będą skazani na aborcyjne podziemie. Chyba nikt nie ma tu złudzeń - stwierdziła.
Kolejny mit - zwolennicy zaostrzania tej restrykcyjnej ustawy myślą, że jak narzucą swój sposób myślenia innym, świat będzie lepszy. (...) Kupujecie sobie spokój sumienia kosztem dramatów innych ludzi. Nie bądźcie królami cudzych sumień - apelowała posłanka. Nie zmuszajcie ludzi w dramatycznej sytuacji, żeby zachowywali się zgodnie z waszymi oczekiwaniami. Oni sami wiedzą lepiej, ile mogą znieść - dodała.
Zdaniem Kluzik-Rostkowskiej, wystąpienie Kai Godek było "wielką demagogią". Jestem oburzona sugerowaniem, że państwo polskie robi wszystko, żeby mordować chore dzieci - podkreśliła.
Poparcie dla projektu zaostrzającego ustawę antyaborcyjną zadeklarował w imieniu klubu PiS Jan Dziedziczak. Osoba z niepełnosprawnością ma taką samą godność i takie same prawa w Rzeczpospolitej Polskiej jak osoba pełnosprawna - mówił.To, że ktoś być może będzie niepełnosprawny, nie powinno przesądzać o tym, że ta osoba zostanie zabita - podkreślił.
Jego klubowy kolega Tomasz Latos odwoływał się natomiast do statystyk. Co roku usuwanych jest 42 miliony ciąż. To ogromna liczba. W 1,5 proc. przypadków są to ciąże po 21. tygodniu życia. Według badań Amerykanów prowadzonych w latach 1990-2010, od 89 do 97 proc. przypadków ciąż, w których stwierdzono Zespół Downa, jest usuwanych. To prawdziwa skala problemu, o którym trzeba mówić. Trzeba mówić o milionach ludzkich istnień, których należy bronić - podkreślał.
Dodał, że np. francuscy lekarze mówią o dzieciach "z odizolowaną pracą serca". W 27 proc. przypadków ciąże te są usuwane, choć tę wadę można skutecznie leczyć u dzieci już narodzonych - powiedział.
Znajdźcie w sobie trochę szacunku dla inicjatywy obywatelskiej i nie odrzucajcie projektu ustawy w pierwszym czytaniu - zaapelował również do posłów.
Za skierowaniem projektu do dalszych prac w komisji opowiedziała się Solidarna Polska. Aborcja jest złem i z tym chyba wszyscy na tej sali możemy się zgodzić. Dzisiaj my, którzy korzystamy z tego daru, jakim jest życie, z całym jego pięknem i wszystkimi zagrożeniami, jakie ono niesie, także z cierpieniem, po raz kolejny zastanawiamy się nad tym, czy pozwolić także wszystkim chorym i niepełnosprawnym na istnienie, na przeżycie - mówił reprezentujący klub SP Tadeusz Woźniak.
Nic tu nie ma do rzeczy, czy ktoś jest wierzący, czy niewierzący, czy ktoś wyznaje taki czy inny światopogląd, posiada takie, czy inne sympatie polityczne. Miarą podejścia do problemu jest nasze człowieczeństwo, nasza wrażliwość i nasz stosunek do drugiego człowieka, do jego godności, której niezbywalnym elementem jest prawo do życia - podkreślał.
Projekt poparł także John Abraham Godson, do niedawna przedstawiciel konserwatywnego skrzydła PO, obecnie niezrzeszony. Wielkość demokracji jest mierzona tym, jak chronimy najsłabszych. Dzieci upośledzone i nieuleczalnie chore potrzebują ochrony, a nie eliminacji - przekonywał.
Przypomnę, że mówimy o żyjących istotach ludzkich. Czy pozwolilibyśmy na zabicie naszego kilkuletniego dziecka tylko dlatego, że jest nieuleczalnie chore? Jeśli nie, to dlaczego pozwalamy na zabicie nienarodzonych żyjących istot ludzkich? Dlaczego okazujemy więcej współczucia wobec zwierząt niż wobec istot ludzkich? - pytał Godson.
Nie zabijajmy tych najsłabszych, chrońmy ich jako państwo, wspierajmy ich i rodziny, okażmy empatię i współczucie - apelował.
Dodał, że fakt, iż dziś nie ma lekarstwa na jakąś chorobę, nie oznacza, że nie zostanie ono znalezione jutro.
Głosowanie za odrzuceniem projektu zaostrzającego ustawę antyaborcyjną zapowiedział natomiast w imieniu klubu SLD Marek Balt. Przedstawiany dziś projekt jest wyrazem fałszywej troski wnioskodawców o obywateli. Nie pomagacie ludziom, którzy mają chore, niepełnosprawne dzieci, a słowa, które wypowiadacie nic nie kosztują - mówił.
Przekonywał, że temat aborcji po raz kolejny wykorzystywany jest politycznie. Tylko ktoś naiwny może sądzić, że sprawa, którą dziś poruszamy, jest tematem nowym. (...) Projekt jest wykorzystywany politycznie, a na to nie możemy pozwolić. (...) To kobieta powinna decydować, kiedy i ile chce mieć dzieci, a nie ludzie, którzy nie mają sumienia. Decydujecie o losie setek tysięcy rodzin - podkreślał Balt.
Stawką na szali jest zdrowie kobiet. Dzisiaj każdy będzie decydował, czy chce wziąć na swoje sumienie zdrowie tych kobiet, które noszą w sobie uszkodzony płód. Dzisiaj kobieta, jeśli tylko chce, może donosić ciążę. Obecnie obowiązująca ustawa pozwala na to w każdym przypadku. O co więc chodzi? O to by zmusić do tego wszystkie kobiety. Tylko nie wiem, czy jest sens robić z nich na siłę bohaterów - stwierdził.
Projekt skrytykowała również niezrzeszona wicemarszałek Sejmu Wanda Nowicka. Zniewolenie kobiet w ciąży nie ma nic wspólnego z sumieniem - to fanatyzm, zaślepienie i okrucieństwo - mówiła.
Przekonywała, że już obecna ustawa dyskryminuje ciężarne. A dziś dyskutujemy nad projektem, który ma pozbawić kobiety w ciąży resztek praw. (...) Zmuszanie rodzin wbrew ich woli do urodzenia chorego dziecka jest nieludzkie i okrutne, a przez to niehumanitarne - mówiła.
Zdaniem Nowickiej, zwolennicy zmuszania kobiet do rodzenia upośledzonych dzieci nie liczą się z konsekwencjami, m.in. z tym, że rodzice muszą rezygnować z pracy, aby przez 24 godziny na dobę sprawować opiekę nad niepełnosprawnym dzieckiem. Jak dodała, nie mogą przy tym liczyć na pomoc państwa, bo "państwo nie ma nic do zaoferowania niepełnosprawnym dzieciom poza biologiczną wegetacją".
Zakaz aborcji będzie prawem notorycznie łamanym, a najbardziej ucierpią kobiety biedne i niewykształcone, których nie będzie stać na zabieg w podziemiu aborcyjnym - dodała wicemarszałek.