Choć nie spełniły się czarne scenariusze i w ostatnich dniach nie doszło do nowej fali zamachów w Stanach Zjednoczonych, szef urzędu bezpieczeństwa krajowego - Tom Rigde twierdzi, że trzeba nadal utrzymywać najwyższy poziom alarmu antyterrorystycznego.

Na początku ubiegłego tygodnia amerykański wywiad, przechwycił informacje z kilku wiarygodnych źródeł, że w najbliższym czasie należy spodziewać się uderzenia al-Qaedy. "Źródła te nadal sugerują, że atak jest bliski, ale nie udało się ustalić, jaki akt terroru planują zamachowcy" - powiedział Ridge. Tymczasem Stany Zjednoczone kontynuują wojnę z terroryzmem przy pomocy instrumentów finansowych. Administracja prezydenta Busha doprowadziła wczoraj do zamrożenia aktywów finansowych dwóch osób i 9 organizacji podejrzewanych o wspieranie al-Qaedy. Wszystkie mają powiązania z dwiema sieciami finansowymi al-Qaedy al-Taqua i al-Barakaat. Obie należą do nieformalnych i trudnych do kontroli struktur finansowych świata muzułmańskiego określanych jako Hawala. Powiązana z nimi organizacje znaleziono w Seattle, Minneapolis, w stanach Massachusetts i Ohio. Wspierały al-Qaedę z pieniędzy otrzymanych od firm i zebranych przez organizacje humanitarne. Organizowały przerzut pieniędzy na Bliski Wschód, pod pozorem legalnej działalności wymuszały haracze, przemycały broń. Jak poinformował prezydent Bush, Stany Zjednoczone zwróciły się także o pomoc w tej konkretnej sprawie do 9 innych krajów. W Szwajcarii np. zatrzymano w związku z tym dwie osoby. Na liście osób i organizacji podejrzanych o finansowanie działań al-Qaedy znalazły się tymczasem kolejne 62 osoby i organizacje. M.in. w Somalii, Lichtensteinie, na Bahamach, w Szwecji, Kanadzie, Austrii i Włoszech. Bush powtórzył, że w wojnie finansowej można być tylko z USA albo z terrorystami. Wtedy jednak można zapomnieć om prowadzeniu ze Stanami Zjednoczonymi interesów.

To już kolejne takie "zamrożenie" aktywów terrorystów w Ameryce. Po wrześniowych zamachach terrorystycznych władze zablokowały już w sumie 24 miliony dolarów.

00:05