84 miliony złotych wynoszą długi urzędów pracy wobec Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Urzędy nie płacą składek za bezrobotnych bez prawa do zasiłku. Najgorsza jest sytuacja na Kujawach i Pomorzu, w Małopolsce i na Podkarpaciu. Każdy z tych regionów jest zadłużony na kilkanaście milionów złotych.
Urzędom pracy brakuje pieniędzy, bo nie dostają ich od wojewodów, którym środków nie przekazuje z kolei resort finansów. Jednak Jacek Rostowski - zapytany, jak zamierza rozwiązać ten problem - przerzuca odpowiedzialność na szefowe resortów pracy i zdrowia. Proszę się zapytać pani minister Fedak, pani minister Kopacz - powiedział reporterce RMF FM Agnieszce Witkowicz:
Minister pracy obiecuje natomiast, że problem będzie rozwiązany i to w tym roku. Najlepszym rozwiązaniem jest przekazanie składki wprost z budżetu do Narodowego Funduszu Zdrowia - przekonuje Jolanta Fedak:
Problem w tym, że od nowych rozwiązań pieniędzy nie przybędzie i prawdopodobnie skończy się na tym, że urzędy pracy będą musiały przekazać zalegle kwoty dopiero z przyszłorocznych środków. Na razie to jednak wyłącznie księgowy problem rządu, bo ubezpieczeni - nawet jeśli urząd pracy nie przekazał za nich składki - mogą korzystać z opieki lekarskiej.
Kujawsko-pomorskie urzędy pracy są winne ZUS-owi blisko 40 milionów złotych. To rekord w skali kraju. Nieco mniejsze zadłużenie za ten rok mają urzędy pracy w Małopolsce - chodzi o 27 milionów złotych. To dziwne, bo region ma jeden z najniższych wskaźników bezrobocia w kraju.
Zadłużenie urzędów pracy wobec ZUS-u jest konsekwencją jednej, ale ważnej decyzji wojewody małopolskiego: z braku pieniędzy musiał on wybrać między zasiłkami rodzinnymi a ubezpieczeniem dla bezrobotnych. Wybór padł na pomoc dla samotnych matek, dlatego ZUS musi na pieniądze poczekać. Bezrobotni nie powinni jednak przez to ucierpieć. Nadal będą przyjmowani do lekarza bezpłatnie na podstawie zaświadczeń wydanych przez urzędy pracy. Posłuchaj relacji reportera RMF FM Macieja Grzyba: