​"Opieranie polityki tylko na historii może doprowadzić do katastrofy w stosunkach polsko-ukraińskich" - twierdzi poseł Robert Tyszkiewicz z Platformy Obywatelskiej. "Polska realizuje jedynie swoje interesy" - odpowiada wiceminister sprawiedliwości Michał Woś. Politycy komentują zawrócenie na polskiej granicy ukraińskiego urzędnika Światosława Szeremety.

​"Opieranie polityki tylko na historii może doprowadzić do katastrofy w stosunkach polsko-ukraińskich" - twierdzi poseł Robert Tyszkiewicz z Platformy Obywatelskiej. "Polska realizuje jedynie swoje interesy" - odpowiada wiceminister sprawiedliwości Michał Woś. Politycy komentują zawrócenie na polskiej granicy ukraińskiego urzędnika Światosława Szeremety.
Światosława Szeremetę, szefa ukraińskiej państwowej komisji do spraw upamiętnień ofiar wojen i represji, zawrócono na przejściu granicznym w Medyce (zdj. ilustracyjne) /Krzysztof Kot /RMF FM

Zdaniem posła Roberta Tyszkiewicza z Platformy Obywatelskiej, takie decyzje mogą być groźne, ponieważ "rachunek krzywd po obu stronach sporu nigdy się nie zgodzi". Jak mówi, "jednej krzywdzie zawsze można przeciwstawić inną".

Według Tyszkiewicza takie myślenie zamyka możliwość rozmowy o przyszłości, a dobre stosunki z Ukrainą, głównie z punktu widzenia bezpieczeństwa, są wyjątkowo ważne da Polski.

Nie możemy dopuścić do tego, by spuścizna tragicznej historii zamykała rozwój stosunków polsko-ukraińskich na przyszłość. A to jest decyzja o takim wymiarze - tłumaczy poseł Platformy.

Wiceminister Michał Woś widzi tę sprawę inaczej. W stosunkach międzynarodowych najważniejsze jest definiowanie własnego interesu narodowego, ale też dbanie o pewną uczciwość - mówi w rozmowie z RMF FM.

Jak przekonywał, Ukraina pozostaje naszym dobrym sąsiadem, ale nie możemy się godzić na nieposzanowanie pamięci naszych rodaków, którzy zginęli z rąk UPA.

Szeremetę zawrócono na przejściu granicznym w Medyce

Światosława Szeremetę, szefa ukraińskiej państwowej komisji do spraw upamiętnień ofiar wojen i represji, zawrócono na przejściu granicznym w Medyce. Informację tę potwierdził dyrektor Biura Prasowego MSZ Artur Lompart.

Ukraiński urzędnik w randze ministra znalazł się na tzw. czarnej liście polskiego MSZ. Są na niej ludzie, którzy blokują ekshumacje i działania upamiętniające polskie ofiary, spoczywające na Ukrainie.

Rzeczniczka prasowa Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej mjr Elżbieta Pikor powiedziała, że nie spełniał on warunków wjazdu do Polski. Jego dane widniały w bazie osób niepożądanych na terytorium naszego kraju, dlatego nie został wpuszczony - dodała.

Ambasador RP o wezwaniu do MSZ w Kijowie

W tej sprawie w trybie pilnym ukraińskie MSZ wezwało polskiego ambasadora w Kijowie Jana Piekłę. Ambasador oświadczył po spotkaniu, że uzgodnienia Komitetu Konsultacyjnego Prezydentów Polski i Ukrainy w sprawie poszukiwań i ekshumacji na terytorium Ukrainy pozostają w sile.

Strona ukraińska wyraziła ubolewanie z powodu niewpuszczenia pana Szeremety na terytorium Polski. Zostałem również poinformowany, że to jest problem, który dotyczy uruchomienia ekshumacji, gdyż Szeremeta jest człowiekiem, który jest za to odpowiedzialny - powiedział ambasador.

W trakcie rozmowy ustalono, że mimo tego zdarzenia Polska i Ukraina powinny kontynuować komunikację w sprawie ekshumacji i upamiętnień wydarzeń historycznych.

Ustaliliśmy, że należy kontynuować komunikację wzajemną i pracę i że porozumienia krakowskie zawarte między delegacją ukraińską i polską w ramach Komitetu Konsultacyjnego Prezydentów Polski i Ukrainy są - zdaniem obu stron - nadal obowiązujące i że powinniśmy doprowadzić do tego, żeby można je było wdrażać w życie i usunąć problemy, które się na tej drodze pojawiły - zaznaczył Piekło w rozmowie z PAP.

Szeremeta znany jest z wypowiedzi krytykujących Polskę. Niedawno stwierdził m.in., że cmentarz katyński w Bykowni koło Kijowa jest nielegalny. Więcej o tym przeczytacie TUTAJ <<<


(ł)