Małgorzata Kaczmarczyk-Suchan była pierwszym świadkiem sejmowej komisji ds. wyjaśnienia okoliczności śmierci Barbary Blidy. Pierwsza część przesłuchania katowickiej prokurator, która przygotowywała akt zatrzymania byłej posłanki SLD odbywała się w sposób jawny. Jednak prokurator odmówiła odpowiedzi na większość pytań, zasłaniając się tajemnicą. Druga część została więc utajniona.
Jak ocenia przewodniczący komisji Ryszard Kalisz, 80 procent tego, co było mówione, mogłoby być przedstawione w trybie jawnym. To było pierwsze doświadczenie i z tego doświadczenia będziemy musieli skorzystać przy przesłuchiwaniu kolejnych świadków - zaznacza. Z kolei posłowie PiS mówią, że zeznania Kaczmarczyk-Suchan nie przyniosły żadnego przełomu w sprawie.
Jak dowiedział się reporter RMF FM, to pełnomocnik rodziny Blidów, mecenas Stanisława Mizdra, złożyła odwołanie od decyzji o umorzeniu śledztwa dotyczącego udziału Barbary Blidy w aferze węglowej. Oznacza to, że dochodzenie nie jest zamknięte. Powiedziała to posłom z sejmowej komisji śledczej Kaczmarczyk-Suchan. Po przesłuchaniu prokurator nie chciała rozmawiać z dziennikarzami.
Brak prawomocnej decyzji o zakończeniu postępowania może znacząco opóźniać pracę komisji - uważają niektórzy posłowie. Każdy z prokuratorów, czy świadków, którzy staną przed komisją może odmówić składania zeznań, zasłaniając się tajemnicą służbową albo zawodową - argumentując, że postępowanie w sprawie Blidy trwa i nie może się w tej kwestii wypowiadać.
Zasłanianie się tajemnicą to oczywiście też powód do wojny podjazdowej w komisji i woda na młyn PiS-u. Poseł Wojciech Szarama mówi wprost: Koledzy z komisji się do takiej sytuacji nie przygotowali, choć można było ją przewidzieć już kilka miesięcy temu.
Szef komisji Ryszard Kalisz z SLD broni się, że takie są przepisy i on zmienić ich nie może:
25 kwietnia Barbara Blida popełniła samobójstwo, gdy funkcjonariusze ABW przyszli przeszukać jej dom i - na polecenie Prokuratury Okręgowej w Katowicach - zatrzymać ją w związku z podejrzeniami o korupcję w handlu węglem.