Polscy żołnierze z Czadu skarżą się w listach na wyżywienie. Jeden z polskich uczestników oenzetowskiej misji w tym afrykańskim kraju twierdzi, że dostawał na śniadanie trzy plastry wędliny, która o mało sama nie ześlizgnęła się z talerza. Na obiad kawałek mięsa z garstką frytek i non stop te same surówki w occie.
Jedzenie faktycznie może nie smakować - przyznaje w rozmowie z reporterką RMF FM Barbarą Zielińską wojskowy kucharz, który niedawno wrócił z Afryki. Niektórzy nie lubią surowej szynki, krojonej, solonej. Ale ona jest bezpieczna. Nie czarujmy się. Ona ma w sobie tyle chemii, tyle środków antybakteryjnych, że (…) może to być przesolone, ale ma być bezpieczne. (…) Surówki są rzeczywiście mocno octowane, ale albo będzie się jadło ze śmietaną i wróci się z amebą, albo będzie się jadło w occie. Chcieliście Afrykę, to macie - mówi kucharz:
Pożywienie przylatuje do Czadu najczęściej z Francji, bo tam ma swoją siedzibę firma, która zaopatruje misje ONZ. Reporter RMF FM Krzysztof Zasada dowiedział się, że jest jednak nadzieja na lepsze jedzenie. Do tej pory Polacy musieli zdać się na kulinarne gusta ONZ, od 7 lipca posiłki będzie zamawiać polskie dowództwo. Posłuchaj relacji naszego reportera:
Oto treść maila, który przysłał do redakcji RMF FM żołnierz biorący udział w misji w Czadzie:
* skróty od redakcji
O wiele lepsze jedzenie dostają służący w Iraku i Afganistanie - tam o jadłospis dbają Amerykanie: Skala i różnorodność jest inna,a le będąc sam w Iraku mimo tego, że był olbrzymi wybór – włącznie z lodami – też po pewnym czasie zaczyna brakować pierogów, śledzi i kotleta schabowego. Jest taka tęsknota za polskim wyżywieniem - mówi rzecznik dowództwa operacyjnego Dariusz Kacperczyk, który w Iraku spędził siedem miesięcy.