Europejskie Centrum Solidarności odrzuca propozycję ministra kultury i dziedzictwa narodowego. "To dzielenie Polaków" - piszą w uchwale członkowie Rady ECS. Piotr Gliński zaproponował, by w centrum utworzono nowy dział i aby ministerstwo kultury zyskało prawo mianowania jednego z wicedyrektorów. Zagroził, że w przeciwnym razie nie przywróci Centrum trzech milionów złotych dotacji.
Zdaniem zdecydowanej większości członków Rady, bo za uchwałą głosował między innymi jeden z przedstawicieli obecnej Solidarności, decyzja o odebraniu dotacji odbyła się niezgodnie z przepisami. Takie pismo powinno zostać wysłane co najmniej na pół roku przez zakończenie roku budżetowego - twierdzi jeden z członków Rady i współzałożyciel pierwszej Solidarności Bogdan Lis.
Rada ECS odrzuca przedstawione przez ministra propozycje. Wiązanie wysokości dotacji z żądaniem podziału instytucji i wyodrębnienia specjalnej części podlegającej ministrowi prowadzić musi do rozbicia i zniszczenia jedynej instytucji będącej pomnikiem wspólnego dzieła Polaków - mówił Lis.
Po sprawozdaniu pani p.o. prezydenta Gdańska Aleksandra Dulkiewicz z rozmów z wicepremierem Glińskim, przeprowadziliśmy dyskusję, przyjęliśmy w tej sprawie uchwałę - stanowisko, w jaki sposób traktujemy tę propozycję. A uważamy ją po pierwsze za niezgodną z prawem, a po drugie nie tylko, jako próbę przejęcia ECS przez środowisko PiS, bo przecież PiS dzisiaj rządzi PiS - powiedział Lis po zakończonym nadzwyczajnym posiedzeniu rady Europejskiego Centrum Solidarności.
Zbiórka na Europejskie Centrum Solidarności pokazuje, że ten rząd jest nam niepotrzebny - powiedział wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz po posiedzeniu rady ECS. Jednocześnie zaapelował do rządu, by zmienił stosunek do ECS. Bogdan Borusewicz powiedział, że podczas zbiórki na działalność ECS zebrano ponad 3 mln zł, z czego prawie 2,4 mln na Facebooku, zaś 700 tys. wpłynęło na konto ECS.
Naprawdę to pokazuje, że rząd jest nam niepotrzebny, ten rząd - stwierdził Borusewicz. Jednocześnie zaapelował do rządu, żeby zmienił stosunek do ECS i "przyjął do wiadomości, że to jest dziedzictwo wszystkich Polaków". Dodał, że pieniądze wydawane przez rząd pochodzą z podatków i nie mogą być "wydawane ideologicznie".
Członek rady ECS Władysław Frasyniuk odnosząc się do przedstawionej przez MKiDN propozycji powiedział, że jest ona "obraźliwa" i nawiązuje "do tradycji partii bolszewickich". Tradycji, która mówi, że z każdym jesteśmy się w stanie dogadać pod warunkiem, że mamy jeden głos więcej. Pamiętamy to i nie pozwolimy na to - dodał.
Szef ECS Basil Kerski podkreślił, że ECS "to jest miejsce otwarte dla każdego". Ale też musimy bronić wartości (...) nie możemy przekroczyć pewnej granicy. Ta granica jest na wystawie stałej. To jest godność każdego człowieka, to są uniwersalne prawa człowieka, które Solidarność musiała bronić, odważnie bronić - powiedział.
Z kolei p.o. prezydenta Gdańska Aleksandra Dulkiewicz podziękowała za uczestnictwo w spotkaniu przedstawicielom resortu kultury oraz komisji krajowej NSZZ "Solidarność".
Trudno mi ukryć wzruszenie widząc dzisiaj tylu państwa odwiedzających ECS. Myślę, że to jest najważniejsze, że jesteście tutaj dzisiaj - dodała.
Wiązanie wysokości dotacji dla Europejskiego Centrum Solidarności z żądaniem podziału instytucji i wyodrębnienia specjalnej części podlegającej MKiDN prowadzić musi do rozbicia i zniszczenia jedynej instytucji będącej pomnikiem wspólnego dzieła Polaków - głosi przyjęta w sobotę uchwała Rady ECS.
W uchwale napisano ponadto, że ECS powstało jako pomnik i świadectwo działania największego w polskich dziejach pokojowego ruchu społecznego - "Solidarności". Dzięki niemu - jak dodano - mogło powstać niepodległe i demokratyczne państwo, a "Solidarność" zmieniła oblicze świata.
"Dokumenty, które powołały w Gdańsku - kolebce związkowego ruchu społecznego - Europejskie Centrum Solidarności podpisane były przez przedstawicieli różnych sił politycznych i zostały tak skonstruowane, aby żadna organizacja nie mogła wpływać na niezależne działanie instytucji" - podkreślono. Jak dodano, ECS z założenia ma reprezentować pamięć, ale też głosić podstawowe wartości i zasady związkowego ruchu społecznego - ideały demokratycznego społeczeństwa i państwa prawa, opartego na prawach człowieka i obywatela.
W uchwale podkreślono ponadto, że "Solidarność" była ruchem ku wolności dla każdego obywatela, którego godności strzegą obyczaje szacunku i tolerancji. "ECS i jego wystawa nie tylko ukazuje te wartości, ale także daje im świadectwo poprzez działanie w kraju, w Europie i na świecie. Ukazuje, jak wielomilionowy i zróżnicowany związek potrafił dzięki zasadom debaty, wymagającym szacunku dla każdego, współpracować dla wspólnego dobra" - zaznaczono. Jak dodano, politycy powinni skupiać się na trosce o wspólną przyszłość obywateli, a nie na poprawianiu obrazu przeszłości.
"Solidarność była ruchem obywateli. Powierzamy więc świadomym obywatelom troskę o wyjątkowe świadectwo dzieła Solidarności. Obowiązkiem rady ECS jest stać na straży wartości i zasad, które narodziły się w Stoczni Gdańskiej w sierpniu 1989 r." - oświadczono.
Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego czeka na oficjalne stanowisko organizatorów Europejskiego Centrum Solidarności, czyli prezydent Gdańska i marszałka województwa pomorskiego ws. propozycji resortu dotyczących finansowania ECS - powiedziała PAP rzeczniczka MKiDN Anna Bocian. Rzeczniczka resortu nie odniosła się do zarzutów sformułowanych przez radę ECS.
We wtorek w siedzibie resortu kultury w Warszawie odbyło się spotkanie, w którym uczestniczyli m.in. wicepremier, szef MKiDN Piotr Gliński, p.o. prezydenta Gdańska Aleksandra Dulkiewicz oraz marszałek województwa pomorskiego Mieczysław Struk. Podczas spotkania ministerstwo przedstawiło swoje propozycje w sprawie przyszłości ECS. Resort stoi na stanowisku, że organizatorzy ECS powinni mieć wpływ na sposób funkcjonowania tej instytucji "stosownie do ich zaangażowania finansowego w jej prowadzenie" (miasto Gdańsk, MKiDN, woj. pomorskie).
Resort kultury oczekuje m.in., że jako współorganizator "o znaczącym zaangażowaniu" będzie mieć prawo do wskazywania wicedyrektora ECS (dyrektora wskazuje Miasto Gdańsk); proponuje również utworzenie w ramach ECS Działu im. Anny Walentynowicz z zespołem ok. 10 osób (przy obecnym zatrudnieniu w ECS na poziomie ponad 60 osób).
Na Facebooku od piątku trwała internetowa zbiórka na rzecz ECS. Wczoraj tylko przez pierwszą godzinę zbiórki zebrano prawie 100 tysięcy złotych. Dziś po godz. 15 było już ponad 2 mln 600 tys. zł. Dziś przed godz. 19 aukcja została zakończona. Udało się zebrać 3 miliony złotych, mniej więcej tyle, o ile zmniejszyła się ministerialna dotacja.
>>> ZBIÓRKA NA EUROPEJSKIE CENTRUM SOLIDARNOŚCI
Pieniądze na rzecz Europejskiego Centrum Solidarności można wpłacać także na uruchomione przez tę instytucję subkonto. Szczegóły można znaleźć na stronie tej instytucji.
Europejskie Centrum Solidarności w ostatnich latach otrzymywało dotację na poziomie ponad 7 mln zł. W październiku ubiegłego roku resort kultury podjął decyzję o powrocie w 2019 roku do podstawowej kwoty dotacji, która wynosiła 4 mln zł.
Resort tłumaczył to tym, że taka jest kwota zapisana w umowie o współprowadzeniu instytucji zgodna z aneksem z 2013 roku.
Pod koniec stycznia o sprawę zapytał ministra kultury Piotra Glińskiego w Porannej rozmowie w RMF FM Robert Mazurek. W czerwcu ubiegłego roku obiecał pan Europejskiemu Centrum Solidarności w Gdańsku dotację w wysokości 7 milionów złotych, w październiku się pan rozmyślił i stwierdził, że da tylko 4 miliony złotych. Czy powodem jest, jak mówicie, polityczne zaangażowanie ECS-u? - pytał Mazurek.
Powodem jest to, że pan miał zadać pytanie o budżet kultury. To jest bardzo interesujące - odpowiedział wicepremier Piotr Gliński. I zaznaczył, "pan wie, dlaczego nie odpowiem na to pytanie". Mówiłem panu także przed rozmową tutaj... Nie będę mówił o sprawach Gdańska w związku ze śmiercią prezydenta Adamowicza... Jeszcze dwa tygodnie nie minęły od tych dramatycznych wydarzeń - stwierdził szef resortu kultury.
Robert Mazurek zaznaczył jednak, że rozmowa nie dotyczy ani śmierci, ani tego, co się działo w Gdańsku. Nie rozmawiamy o słowach tych obłąkanych ludzi, którzy oskarżają pana o całe zło tego świata. Ja pana pytam o prostą decyzję budżetową. Obiecaliście 7 milionów, daliście 4 - kontynuował prowadzący.
Nie przekonało to jednak jego gościa. Nie będę się do tego ustosunkowywał. Te informacje są nierzetelne - stwierdził Piotr Gliński. Nie będziemy o tym rozmawiali. Dziękuję bardzo. Dziękuję panu za rozmowę - dodał po chwili, a następnie odpiął mikrofon i wyszedł ze studia.