Marynarka Wojenna otworzyła dziś cywilom bramy portu wojennego. Okazją był jubileusz 13. Dywizjonu Trałowców. To najbardziej eksploatowane okręty polskiej floty. Uczestniczą w międzynarodowych misjach, manewrach NATO i operacjach bojowych. Czym tak naprawdę się zajmują?
Trałowiec to - w największym uproszczeniu - okręt saperski. Niektóre z nich są także niszczycielami min. Te najbardziej uniwersalne to ORP Mewa, Flaming i Czajka. Przeszukują duże obszary dna morskiego. Trałowanie to znajdywanie obiektów na dnie i ich neutralizacja.
To bardzo skomplikowane, ale można w skrócie powiedzieć, że rybak, który wychodzi w morze, wyrzuca sieć i idzie sobie po wodzie, trałuje. Tylko, że on trałuje ryby i szuka tych ryb, żeby weszły mu do sieci. My sprzętem, który mamy na okręcie, staramy się miny, uzbrojenie minowe zneutralizować - tłumaczy Piotr Wojtas, oficer prasowy 3. Flotylli Okrętów.
Trałowce przede wszystkim rozpoznają dno morskie - zazwyczaj są to kwadraty o boku 1 mili morskiej na 1 milę morską. Drugą fazą akcji wykonywanej przez trałowce jest identyfikacja znalezisk. Jeśli okaże się, że są to obiekty niebezpieczne, należy je zneutralizować, czyli zdetonować. Jeśli trzeba, obiekty - najczęściej poniemieckie torpedy - są przenoszone na poligon morski na Zatoce Gdańskiej na wysokości Wisłoujścia. Cały czas je odnajdujemy, w tym roku również dwie takie torpedy udało nam się wydobyć. Morze ciągle nas zaskakuje, dno jest cały czas w ruchu, więc pewnie się znajdą kolejne - mówi Wojtas.
Wydobywaniem torped z wody zajmują się nurkowie-minerzy, którzy zawsze wchodzą w skład załogi. Jest to jednak ostateczność. Robi się to w miejscach, gdzie nie można zneutralizować obiektu. Przy podejściach do torów wodnych, wejściach do portów, płyciznach lub w bliskiej odległości od plaż. Materiał wybuchowy potrafi wyrządzić krzywdę nawet komuś, kto znajduję się wiele mil morskich od miejsca wybuchu. Jeśli eksplozja jest odpowiednio duża, można doznać skutków fali uderzeniowej - nawet zanurzając nogi w wodzie. Zdarzały się nawet przypadki zgonów - tłumaczy Wojtas.
Trałowce mają także swój wkład w inwestycję budowy gazoportu w Świnoujściu. To jest jeden z wielu przykładów. Były trzy takie akcje pod koniec zeszłego roku. Firma budująca gazoport potrzebowała naszej pomocy. W rejonie, w którym port ma zostać zbudowany, odnaleziono niebezpieczne ładunki. Takie znaleziska idą w tysiące - rocznie - wzdłuż całego wybrzeża Morza Bałtyckiego. Niszczone są przez siły przeciwminowe każdego z państw. Musimy być w stałej gotowości - tłumaczy Wojtas. Dodaje, że rzeczywiste operacje niszczenia min odbywają się najczęściej na Morzu Północnym i na Atlantyku.
Trałowce wyposażone są w wysoce specjalistyczny sprzęt. "Mózgiem" okrętu - w trakcie akcji jest kabina operacyjna. Tutaj umieszczone są wszystkie specjalistyczne systemy. W momencie, kiedy jesteśmy w morzu, i kiedy odbywa się niszczenie min, znajduje się tutaj nawet kilkanaście osób, czyli tyle, ile jest metrów kwadratowych.
Na zdjęciach poniżej kabina operacyjna na ORP Flaming.