Galaretowate meduzy, trawa morska, krewetki - to wszystko było lub nadal jest w wodach Bałtyku. O faunie i florze polskiego morza rozmawialiśmy z profesorem Janem Marcinem Węsławskim z Instytutu Oceanologii PAN w Sopocie oraz z Arturem Krzyżakiem, kierownikiem Akwarium Morskiego Instytutu Rybackiego w Gdyni.
Trawa morska - kilkadziesiąt lat temu porastała całą Zatokę Pucką. Później niemal całkowicie zniknęła. Prawdopodobnie jest to trawa, która wyłącznie rozmnaża się poprzez kłącza, tak jak różne chwasty. Rozrasta się. Takie właśnie łąki, tak naprawdę pochodzą z jednego osobnika - tłumaczy Jan Marcin Węsławski z Instytutu Oceanologii Polskiej Akademii Nauk i dodaje, że zeszłym roku znaleziono pierwsze kwiaty i nasiona na Zatoce Puckiej.
Nie zauważyliśmy jednak skutecznego rozsiewania. Żeby to stwierdzić, trzeba zobaczyć, że takie nasionko wykiełkowało gdzieś daleko od tej macierzystej łąki. Jeżeli ktoś zobaczy taką pojedynczą trawkę wyrastającą z piasku, to też bardzo ważna wiadomość, bo to ona oznacza, że mamy szansę, że ta trawa będzie w pełni zdrowa i że zatoka wróci do tego, co to nie którzy jeszcze pamiętają z lat 50 - tłumaczy naukowiec.
Takiej trawy można szukać na głębokości mniej więcej 1-2 metrów. Ona potrzebuje dużo światła, czyli występuje dość płytko - mówił naszemu reporterowi profesor Jan Marcin Węsławski.
W Morzu Bałtycki żyją natomiast aż cztery gatunki skorupiaków dziesięcionogich - czyli popularnych krewetek.
Niestety nie są one jadalne. Najpospolitsza z nich, taki najbardziej rodzimy, to jest garnela. Żyje ona w pasku w wodach kąpieliskowych - tłumaczy Jan Marcin Węsławski i dodaje, że skorupiaki można łatwo wypatrzyć.
Jest to ten sam gatunek, który jest zjadany na Morzu Północnym przez Duńczyków, Norwegów, Szwedów, tylko mniejszy.
Ten na Morzu Północnym ma powiedzmy 10-15 cm. Ten nasz ma mniej więcej 5-6 cm., więc jest za malutki. Co prawda było przedsiębiorstwo parę lat temu, które otworzyło w Polsce połowy tych garneli. Nawet były jakieś panie z Wietnamu sprowadzone, które mozolnie obierały ze skorupki, ale nie słyszałem żeby to przetrwało dłużej niż tę fazę eksploracyjną - wyjaśnia profesor PAN.
Kolejną atrakcją Bałtyku są również krążkopławy z typu parzydełkowców, czyli meduzy. Widział je niemal każdy, kto był latem nad morzem. Chełbie modre to powszechnie występujący w Bałtyku gatunek. Te bałtyckie, w porównaniu do swoich kuzynek z oceanów, nie poparzą.
Artur Krzyżak, kierownik Akwarium Morskiego Instytutu Rybackiego w Gdyni tłumaczy, że fakt, że można je tak często zobaczyć na plażach, to zjawisko naturalne.
One pod koniec sezonu, kiedy osiągną pełną dojrzałość płciową, rozmnażają się, a następnie dorosłe egzemplarze giną. Są spychane przez fale w kierunku brzegu i na ten brzeg wyrzucane - mówi.
Dodaje także, że wrzucanie meduz leżących na brzegu z powrotem do wody jest bezcelowe. To, że jest tak dużo meduz na brzegu nie oznacza, że woda jest brudna. One nie z tego powodu umarły. To jest naturalny tok ich życia - mówił Krzyżak.
W wodach naszego morza rezydował też morszczyn pęcherzykowaty - glon, który kiedyś był symbolem Bałtyku, kojarzył się z wakacjami nad morzem. W Polsce od 2004 roku jest objęty ścisłą ochroną, choć od wielu lat nie rośnie u naszych wybrzeży, ponieważ woda jest zbyt zanieczyszczona.
To był taki glon, który się nie rozmazywał się w garści, można było go wziąć do ręki był przyrośnięty do kamieni. Taka gałązka ładnie w dodatku wyglądała - mówi Jan Marcin Węsławski. Czasami takie gałązki można spotkać na brzegu, jednak najprawdopodobniej pochodzą one z rejonów wód Szwecji i Danii.
Niestety, w porównaniu do innych mórz, Bałtyk jest bardzo ubogim akwenem. Dla porównania, w sąsiednim Morzu Północnym żyje kilkanaście tysięcy gatunków, a w Morzu Śródziemnym - ponad dwadzieścia. Bałtyk jest jednak morzem młodym, mało słonym, a do tego dość często zmieniającym swój charakter.
Jak twierdzą naukowcy, przez brak tzw. wlewów z Morza Północnego i duży napływ wody słodkiej, w naszym morzu będzie rozwijać się coraz więcej gatunków słodkowodnych.
Na polskim wschodnim wybrzeżu królują ostatnio foki, które coraz łatwiej zaobserwować. Niemal niemożliwe natomiast wydaje się dostrzeżenie morświna - jedynego walenia na stałe żyjącego w Bałtyku. Jeszcze 80 lat temu był to gatunek liczny, dziś jest skrajnie zagrożony wyginięciem.
(acz, abs)