Drugi dzień z rzędu, tym razem na 4 godziny, od łóżek pacjentów odeszły pielęgniarki i położne ze Szpitala Wojewódzkiego w Suwałkach. Domagają się podwyżki z 1200 zł do 3 tys. zł miesięcznie. W sumie strajkuje około 400 sióstr, czyli ponad 80 proc. wszystkich zatrudnionych w tej placówce. Również na 4 godziny przestały pracować pielęgniarki z Częstochowy.
W Suwałkach nie protestują pielęgniarki na oddziale intensywnej terapii, oraz siostry pracujące przy chemioterapii. Twierdzą, że nie zostawią najbardziej potrzebujących chorych, bo to byłoby nieetyczne.
Strajkujące kobiety mają się jutro spotkać z marszałkiem województwa podlaskiego.
Pielęgniarki to po lekarzach druga grupa zawodowa strajkująca w szpitalu w Suwałkach. Pod koniec czerwca wypowiedzenia z pracy złożyło ponad 100 medyków. Pod koniec września lekarze porozumieli się z dyrekcją i zgodzili się na 800 zł podwyżki.
Szpital Wojewódzki w Suwałkach to - obok placówek w Białymstoku i Łomży - jeden z trzech największych szpitali w województwie podlaskim.
W Częstochowie sytuacja jest podobna. Siostry grożą, że w razie braku porozumienia z dyrekcją placówki, od przyszłego tygodnia całkowicie przestaną udzielać pomocy chorym. Wczorajsze obustronne rozmowy zakończyły się fiaskiem. Dyrekcja szpitala od kilku dni pozostaje przy
nieakceptowanej dla nich propozycji podwyżki o 150 zł do podstawy pensji i 100 zł dodatku. Pielęgniarki oczekują przynajmniej po 150 zł podwyżki zasadniczego wynagrodzenia.