Minister sportu Joanna Mucha przedstawiła założenia kampanii promującej uczestnictwo w lekcjach wychowania fizycznego. Podkreśliła rolę rodziców i lekarzy. "Zwalnianie z WF-u jest wyrządzaniem krzywdy dzieciom" - zaznaczyła.
Od początku tygodnia trwa akcja, która ma na celu zachęcenie uczniów do ruchu. Kampania nosi nazwę "Stop zwolnieniom z WF-u".
Minister Mucha przedstawiła wyniki badań prof. dr hab. med. Barbary Woynarowskiej z Wydziału Pedagogicznego Uniwersytetu Warszawskiego. Wynika z nich, że lekarze oraz rodzice zbyt często zezwalają dzieciom na nieuczestniczenie w zajęciach.
Odnośnie frekwencji Mucha przytoczyła wyniki raportu Najwyższej Izby Kontroli z 2010 roku, wedle których wspomniane lekcje opuszcza 19 procent uczniów szkół podstawowych, 24 procent gimnazjalistów oraz 36 procent młodzieży ze szkół ponadgimnazjalnych.
Dane, które posiadamy, są niepewne. Nikt tego zjawiska dokładnie nie badał, nawet dane NIK oparte są na kilkudziesięciu szkołach i nie można powiedzieć, że są w pełni wiarygodne. Chcę dokładnie zbadać to zjawisko w najbliższych miesiącach, by później to sprawdzać i monitorować - argumentowała.
Zdaniem minister sportu to nie dostęp do sal gimnastycznych i infrastruktury jest główną przyczyną niskiej frekwencji na WF-ie dzieci i młodzieży uczących się.
To nie może być wymówką. Widziałam rewelacyjne zajęcia przeprowadzane na korytarzu. W tej samej placówce ćwiczono też na schodach, nawet to jest możliwe. W moim przekonaniu to nie infrastruktura jest problemem, a przynajmniej nie jedynym - wyliczała.
Jak dodała, rodzice powinni pytać pociechy, jak wygląda WF w szkołach, tak jak pytają o lekcje języka polskiego czy angielskiego.
(j.)