Tylko poszlaki, żadnych nowych dowodów nie zdobyła prokuratura w sprawie brutalnego zabójstwa 23-letniej studentki z Krakowa w 1998 roku. Zatrzymany w środę mężczyzna może wyjść na wolność, jeżeli prokuratorzy nie przekonają sądu. Według naszych informacji prokuratura kilka razy stosowała wobec 52-letniego Roberta J. prowokacje, by zdradził się, że ma związek z morderstwem. Te działania nie przyniosły efektów. Mężczyzna usłyszał zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Wieczorem sąd wydał decyzję o aresztowaniu go na 3 miesiące.

Tylko poszlaki, żadnych nowych dowodów nie zdobyła prokuratura w sprawie brutalnego zabójstwa 23-letniej studentki z Krakowa w 1998 roku. Zatrzymany w środę mężczyzna może wyjść na wolność, jeżeli prokuratorzy nie przekonają sądu. Według naszych informacji prokuratura kilka razy stosowała wobec 52-letniego Roberta J. prowokacje, by zdradził się, że ma związek z morderstwem. Te działania nie przyniosły efektów. Mężczyzna usłyszał zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Wieczorem sąd wydał decyzję o aresztowaniu go na 3 miesiące.
Robert J. /Jacek Bednarczyk /PAP

Robert J. od wielu miesięcy był dokładnie obserwowany. Śledczy jednocześnie upubliczniali informacje związane z postępowaniem. Ani razu mężczyzna nie zaczął zdradzać, że ma coś wspólnego z tym okrutnym mordem. Kilka miesięcy temu przeprowadzono nawet kilkudniową operację przeszukiwania dna Wisły. Nie znaleziono nic przydatnego dla śledztwa, ale wtedy też Robert J., nie zdradził się, że ta sprawa go dotyczy. 

Co więcej, jak ustalili dziennikarze RMF FM, bardzo dokładnie został przeszukany domek pod Krakowem, gdzie rzekomo została zamordowana dziewczyna - rozebrano go na części, używano nawet georadaru - i też nic nie znaleziono. 

Już po zatrzymaniu Roberta J. przebadano wariografem - wynik nie jest jednoznaczny. Mimo to mężczyźnie postawiono zarzut zabójstwa. Osoby znające materiały ze śledztwa nieoficjalnie przyznają, że zatrzymanie i takie zarzuty, to gra va banque prokuratorów - postępowanie bowiem w całości oparte jest na poszlakach. 

Jak informuje Prokuratura Krajowa, sam podejrzany Robert J. złożył obszerne wyjaśnienia w prokuraturze. Odmówił jednak odpowiedzi na niektóre z zadawanych mu pytań. 

W styczniu 1999 roku z Wisły wyłowiono gorset zrobiony z ludzkiej skóry. Badania wykazały, że to szczątki zaginionej od 12 listopada 1998 roku 23-letniej Katarzyny Z., studentki religioznawstwa z Krakowa. Odnaleziono także fragmenty nogi dziewczyny. Sprawą zajęło się krakowskie Archiwum X. 

Według śledczych, Robert J. uwięził 23-letnią Katarzynę Z. i podał jej środki chemiczne, by “utrzymać ją w stanie bezbronności". Mężczyzna miał także torturować studentkę. Miał ją kopać, bić twardymi narzędziami i zadawać ciosy czymś ostrym, np. nożem. Na końcu miał oskórować swoją ofiarę.

Eksperci twierdzą, że sprawca motywował się chęcią zaspokojenia patologicznego popędu seksualnego. 

(az)