"Posłowie rządzącej koalicji zmieniają prawo dla bieżących celów politycznych, co grozi niestabilnością prawa" - uważa prezes Najwyższej Izby Kontroli, Mirosław Sekuła. Zgodnie z decyzją podjętą wczoraj przez posłów prezesi NIK-u i Narodowego Banku Polskiego nie będą mogli uczestniczyć w posiedzeniach Sejmu. Zarzuty odpiera szef MSWiA, Krzysztof Janik. Kontrowersje wzbudziły też zmiany w ustawie o służbie cywilnej.
"Każda władza jest tym wiarygodniejsza, jeśli jest kontrolowana z zewnątrz. Można sobie wyobrazić, że w przypadku gdy któryś z organów naczelnych państwa podejmie decyzje niekorzystną dla aktualnej wiekszości parlementarnej, to wtedy przy okazji jakiejkolwiek innej ustawy może nastapić zmiana regulacji prawnej, dotyczącej tej instytucji" - dowodził Sekuła. Prezes Najwyższej Izby Kontroli dodał, że nie będzie obrażał się na rząd i jeśli zostanie zaproszony na posiedzenie, to z niego skorzysta.
Z kolei minister spraw wewnętrznych i administracji Krzysztof Janik nie rozumie, dlaczego zmiany w ustawie o organizacji pracy Rady Ministrów wywołują tyle emocji. „Rząd jest od rządzenia, NIK jest od kontrolowania agend rządowych, administracji publicznej, spółek Skarbu Państwa ze 100-procentowym udziałem, a NBP jest od prowadzenia polityki fiskalnej, polityki finansowej i polityki pieniężnej. I tyle” – twierdzi Janik.
Sejm zdecydował też, że do końca 2005 roku dyrektorzy generalni urzędów będą mogli - za zgodą premiera - decydować o zatrudnieniu na wyższych stanowiskach w służbie cywilnej osób spoza korpusu tej służby. Ta decyzja wywołała oburzenie Platformy Obywatelskiej. Dodajmy, że Prawo i Sprawiedliwość uważa, że zmiany przepisów dotyczących służby cywilnej są sprzeczne z konstytucją i mogą zostać zaskarżone do Trybunału Konstytucyjnego. Burzliwym obradom w Sejmie przysłuchiwała się reporterka RMF Beata Lubecka. Posłuchaj jej relacji:
foto RMF
09:15