Do końca tego tygodnia śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego wróci na podkrakowskie lotnisko w Balicach - dowiedział się RMF FM. Od ponad trzech tygodni do wypadków w południowej Polsce latają śmigłowce z Katowic i Sanoka. Czasem przylatują za późno.
Prokuratura nie wyklucza wszczęcia śledztwa mającego na celu sprawdzenie, czy bałagan i opóźnienie budowy hangaru mogą utrudniać ratowanie pacjentów po wypadkach.
Lekarze mówią o co najmniej trzech przypadkach spóźnionej pomocy, które wiążą się z zawieszeniem 7 lutego działalności Lotniczego Pogotowia Ratunkowego w Małopolsce. Nakaz wyprowadzki pogotowia z dotychczas użytkowanego hangaru na lotnisku w Balicach wydał pod koniec stycznia wojewódzki inspektor nadzoru budowlanego.
Kilka dni później okazało się, że baza pozostanie na lotnisku, ale w innym miejscu. Do tej pory wciąż jednak nie działa, a śmigłowiec stoi w hangarze w Katowicach. W sytuacjach alarmowych w Małopolsce pomoc mają nieść śmigłowce z Katowic lub Sanoka. Jednak czas dolotu tych maszyn jest dwa lub trzy razy dłuższy niż z Krakowa. W związku z tym pacjentom zbyt późno udzielana jest pomoc.
Matka 6-letniego Józia, pani Stanisława Kaj, widziała tragedię syna. Józio został potrącony przez samochód koło Limanowej. Matka opowiada, że jego przewiezienie do szpitala specjalistycznego w Krakowie zajęło kilka godzin. Przywieźli go do Limanowej, chcieli śmigłowiec, ale do godziny czasu trzeba byłoby czekać, bo gdzieś w Katowicach był. Stwierdzili, że karetką będzie szybciej - mówi. Chłopiec jest w stanie agonalnym.
Doktor Stanisław Kwiatkowski, ordynator chirurgii dziecięcej ze szpitala w Prokocimiu podkreśla, że w tym przypadku brak śmigłowca to było zagrożenie dla wszystkich mieszkańców powiatu limanowskiego. Przez cztery godziny mieszkańcy powiatu byli pozbawieni karetki "R".
Do podobnego wypadku doszło też w Ochotnicy – na szczęście rannego przewiózł śmigłowiec TOPR-u. W ostatni piątek koło Wadowic potrącony został 20-letni mężczyzna. Po godzinie przyleciał helikopter z Katowic. Niestety, na ratunek było już za późno – mężczyzna zmarł w drodze do szpitala.