Sąd w Wągrowcu skazał na 9 miesięcy bezwzględnego więzienia Mateusza C. – jednego z oskarżonych ws. wypadku, w którym w 2020 r. zginęła dziennikarka Anna Karbowniczak. Mężczyzna był jednym z pasażerów auta, które potrąciło kobietę. Wyrok nie jest prawomocny.
Dziennikarka Anna Karbowniczak została śmiertelnie potrącona we wrześniu 2020 r. w pobliżu miejscowości Brzekiniec w Wielkopolsce, na drodze między Wągrowcem a Budzyniem. Jadącą rowerem 35-latkę potrącił samochód prowadzony przez 25-letniego mieszkańca Wągrowca Macieja N. Rowerzystka zginęła na miejscu, a sprawca uciekł.
Prokuratura oskarżyła trzy osoby o nieudzielenie pomocy Annie Karbowniczak: kierowcę Macieja N. oraz pasażerów auta - Oliwię P. i Mateusza C. Maciej N. oraz pasażerka samochodu złożyli wnioski o dobrowolne poddanie się karze. W listopadzie 2021 roku Sąd Rejonowy w Wągrowcu uznał winę oskarżonych i wymierzył Maciejowi N. karę roku pozbawienia wolności z warunkowym zwieszeniem jej wykonania na okres 3 lat. Oliwia P. została skazana na 8 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata. Maciej N. oraz Oliwia P. zostali także objęci dozorem kuratora, a co 3 miesiące muszą pisemnie informować sąd o przebiegu próby. Sąd wymierzył im też kary grzywny.
Mateusz C. nie chciał dobrowolnie poddać się karze. Jego sprawa została wyłączona do odrębnego postępowania. Proces mężczyzny rozpoczął się we wtorek przed Sądem Rejonowym w Wągrowcu. Mężczyzna przyznał się do zarzucanego mu czynu. Odmówił składania wyjaśnień.
Po przesłuchaniu świadków, sąd wysłuchał mów końcowych i wydał wyrok skazujący Mateusza C. na karę 9 miesięcy bezwzględnego pozbawienia wolności. Obciążył go także kosztami sądowymi.
Nie ulega jednak wątpliwości, że oskarżony nie udzielił pomocy człowiekowi, który znajdował się w położeniu grożącym bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia. Ustawa nie wymaga, by sprawca miał się upewnić co do tego, że inny człowiek znajduje się w sytuacji zagrożenia - wystarczająca jest świadomość takiej możliwości - mówiła w uzasadnieniu wyroku sędzia Anna Filipiak. Oskarżony nie tylko miał świadomość, ale wręcz musiał być pewny krytycznego położenia ofiary wypadku, wszak był pasażerem pojazdu, który kolidował z rowerzystką - dodała.
Sędzia przypomniała, że z opinii biegłego wynika, że Anna Karbowniczak zmarła śmiercią nagłą, ale nie natychmiastową. Czas przeżycia od urazu do śmierci wynosił kilka minut i - jak wynika z opinii medycznych - czynności ratunkowe nie przyniosłyby pożądanego rezultatu - przyznała. Dodała jednak, że "dla zaistnienia tego przestępstwa nieistotne jest to, czy działania, którego sprawca zaniechał, rzeczywiście przyniosłoby ratunek. Człowiek ma obowiązek niesienia pomocy nawet, gdy szanse uchylenia niebezpieczeństwa są niewielkie".
Oskarżony pomocy takiej mógł udzielić, bez narażania siebie, ani jakichkolwiek innych osób na jakikolwiek uszczerbek na zdrowiu - nie zachował minimalnych standardów. Nie podjął żadnych działań ratunkowych. Nie wykonał nawet anonimowego telefonu na pogotowie ratunkowe - po prostu oddalił się z pozostałymi z miejsca zdarzenia - podkreślała sędzia Filipiak.
Sędzia zwróciła uwagę, że Mateusz C. "miał czas i warunki, był moment na refleksję, na zrewidowanie swojej postawy wobec nie tylko prawnego, ale też przede wszystkim moralnego i etycznego obowiązku - obowiązku solidarności z człowiekiem potrzebującym pomocy". Swojego postępowania nie skorygował. Trzymał w ręku telefon, ale zamiast na pogotowie, dzwonił po brata kierującego, powodowany wyłącznie własnym interesem i obawą o własny los - wskazała.
Anna Karbowniczak była wieloletnią dziennikarką "Chodzieżanina", portalu Chodzież NaszeMiasto.pl i "Głosu Wielkopolskiego".