Blok w Siemianowicach Śląskich, pod którym znów zapadła się ziemia, jest bezpieczny – orzekli eksperci. Lokatorzy już wrócili do swoich mieszkań. Osuwisko przed budynkiem przy ul. PCK powstało w miejscu wyrwy, którą zasypano zaledwie kilka dni temu.
Mieszkańcy wrócili do swoich mieszkań. Jednak nie wszystkie usterki zostały usunięte. Co najmniej do środy gazu nie będzie w jednej klatce feralnego bloku. Posłuchaj relacji reportera RMF FM Marcina Buczka:
Teren osiadł dokładnie w tym samym miejscu co przed 10 dniami, wtedy dziura o powierzchni 100 metrów kwadratowych była jednak znacznie głębsza - miała 3-4 metry, do środka wpadł samochód. Teraz lej ma 1,5 metra głębokości.
Pierwsze zapadlisko zostało zasypane. Od tego momentu na miejscu prowadzone były badania geodezyjne. Miały pozwolić na wykonanie odwiertów i zamulenie pustych przestrzeni po dawnych górniczych wyrobiskach. Natura okazała się jednak szybsza i silniejsza niż mogliśmy sądzić - powiedział rzecznik siemianowickiego magistratu Michał Tabaka. Zapewnił, że także tym razem konstrukcja budynku nie została naruszona, dla bezpieczeństwa wyprowadzono jednak mieszkańców dwóch środkowych klatek. Podobnie jak za pierwszym razem, dziura zostanie zasypana. Nie wiadomo, kiedy lokatorzy będą mogli wrócić do swoich mieszkań. Posłuchaj:
Tuż po pierwszym zapadnięciu się ziemi lokalne służby kryzysowe zwróciły się do Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach i Centralnego Zakładu Odwadniania Kopalń o sprawdzenie na mapach obszarów górniczych, czy przyczyną powstania dziury mogła być prowadzona w tym rejonie eksploatacja. Okazało się, że rzeczywiście w tym miejscu nieistniejąca już kopalnia "Siemianowice" prowadziła wydobycie i to płytko, zaledwie ok. 50 metrów pod powierzchnią.
Przed feralnym blokiem stanęły już dwie wiertnice, które rozpoczęły wiercenie podziemnych otworów. Dzięki temu będzie można dokładnie sprawdzić, jak głębokie są stare kopalniane chodniki pod tym budynkiem. Ich wypełnienie jest konieczne, inaczej ziemia ciągle może się osuwać. Posłuchaj: