Tomasz Serafin, który użył radiowozu jako taksówki nie powinien być zwolniony z policji - twierdzi zwierzchnik służb mundurowych Marek Surmacz. Błąd, którego się dopuścił nie miał charakteru przestępstwa kryminalnego - oddaje.
Jak mówi Surmacz, błąd Serafina nie ma nawet poważnego wykroczenia dyscyplinarnego. Chodzi tu w rachubę poważne naruszenie zasad etyki - dodaje.
Wygląda to na jasny sygnał dla policji, aby nie karać byłego dyrektora z MSWiA. Gdyby Serafin nie był policjantem a jedynie urzędnikiem, to po tych zajściach z pewnością zostałby w resorcie. Jednak jak się dowiedziało RMF, szef MSWiA niebawem przekaże urzędnika do dyspozycji komendanta głównego policji, ponieważ Serafin jest do resortu jedynie oddelegowany.
Takie sugestie wiceministra w rozmowie z reporterem RMF dowodzą o istnieniu swoistego układu w policji i w resorcie spraw wewnętrznych. Widać komuś zależy na tym, aby wypożyczający bezprawnie radiowóz nie poniósł konsekwencji prawnych. Nie ma się co jednak ministrowi Surmaczowi dziwić. Jak ujawnili dziś reporterzy RMF on również miał niechlubną przeszłość jako gorzowski policjant. W latach 90. został dyscyplinarnie zwolniony ze służby; później kilka postępowań dyscyplinarnych za pobicie i zwroty zabranych praw jazdy. Jak widać nie przeszkadza mu to dziś nadzorować pracę tej służby.