Sejm przeprowadził drugie czytanie rządowego projektu zmian w Krajowej Radzie Sądownictwa. PO, N i PSL wniosły o jego odrzucenie. Kukiz'15 wniósł poprawkę, aby członków KRS Sejm wybierał większością trzech piątych, albo dwóch trzecich głosów. Projekt przewiduje m.in. wygaszenie kadencji 15 członków Rady będących sędziami - ich następców wybrałby Sejm. Dziś wybierają ich środowiska sędziowskie.
Na koniec debaty prowadzący obrady wicemarszałek Joachim Brudziński spytał, czy jest sprzeciw wobec odesłania projektu do komisji sprawiedliwości, w związku ze zgłoszonymi poprawkami. Z sali padł głos sprzeciwu. Wtedy Brudziński zapowiedział, że sprawa będzie rozstrzygnięta w czwartek w bloku głosowań.
Podczas debaty posłowie PiS i przedstawiciel resortu sprawiedliwości przekonywali, że projekt przywraca sądownictwo obywatelom, bo oczekują oni jego reformy. Opozycja i RPO mówili o upolitycznieniu sądów.
Występując w imieniu PiS, Stanisław Piotrowicz powiedział, że projekt przywraca władzę zwierzchnią narodowi również nad wymiarem sprawiedliwości. Przypomniał, że na 25 członków Rady, 17 to sędziowie, który "są władni przegłosować każdą jedną uchwałę". Według niego oznacza to, że faktycznie w Polsce sędziowie decydują, kto zostanie sędzią. Tak nigdzie w Europie nie jest - mówił Piotrowicz. Tam nikt nie podnosi larum, że władza wykonawcza wkracza we władzę sądowniczą - oświadczył.
Robert Kropiwnicki (PO) zgłosił wniosek o odrzucenie projektu. Niedawno, 4 czerwca, obchodziliśmy dzień polskiej wolności; rocznicę tego, że skończył się w Polsce komunizm. Dzisiaj, 7 czerwca, to jest czarny dzień polskiego sądownictwa. To są dni, kiedy niszczycie polskie sądownictwo, chcecie je upolitycznić - mówił. Zgłosił też poprawki, które - jak wskazał - mają na celu "trochę poprawić zły projekt".
O odrzucenie projektu wniosła także posłanka N Kamila Gasiuk-Pihowicz. Impuls do stworzenia KRS dała w 1989 roku opozycja demokratyczna, nie zaś reżim komunistyczny; opozycja demokratyczna jasno postulowała, aby w skład KRS wchodzili sędziowie wybrani przez środowiska sędziowskie. To właśnie stanowiło gwarancję odbudowy niezależności władzy sądowniczej w ramach demokratycznego trójpodziału władzy - powiedziała. Jej zdaniem zaproponowana przez PiS ustawa "rujnuje tę niezależność".
Przedstawiciel Kukiz'15 Jerzy Jachnik deklarował, że jego klub chce zmiany ustawę o KRS, ale nie w taki sposób. Jest nieprzyzwoite wręcz, by prokurator generalny był jednocześnie zwierzchnikiem i sędziów, i KRS, i komorników - ocenił. Sędzia, który podlega ministrowi, ale zarazem prokuratorowi generalnemu zupełnie się gryzie z niezawisłością sędziowską - podkreślił. Choć wiemy, że ta niezawisłość nie istnieje, wiemy, że w tej chwili władza rządząca odbija wymiar sprawiedliwości z rąk innej partii - dodał. Wniósł poprawkę, aby członków KRS Sejm wybierał większością trzech piątych, albo dwóch trzecich głosów.
Również przedstawiciel PSL Krzysztof Paszyk powiedział, że nie widzi możliwości poparcia projektu. Polemizując z Piotrowiczem, mówił, że suwerenem - na którego powoływał się poseł PiS - jest "raptem ok. kilkanaście procent obywateli". Czy oddać tym kilkunastu procentom większy wpływ na polskie sądownictwo? - pytał retorycznie. Mówił, że złożono lepszy projekt, przygotowany przez stowarzyszenia sędziów, ale Sejm go odrzucił.
Naród domaga się reformy sądownictwa - replikował Piotrowicz. Podkreślał, że PiS ma prawo do wprowadzania reform, bo - jak mówił - zdobył największe poparcie w wyborach od 1989 r.
Po ćwierćwieczu funkcjonowania sędziokracji wracamy do demokracji, wracamy do Europy, wracamy do standardów, o które obywatele upominają się od ćwierćwiecza - podkreślał wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł. Odpowiadając posłom, mówił że zmiany "przywracają sądy obywatelom". To są dni polskiej wolności - zaznaczył.
Przeciw projektowi jest Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar. Jak mówił, jego przyjęcie spowoduje, że "zostanie złamany kręgosłup niezależnego sądownictwa w Polsce".
Projekt przewiduje m.in. wygaszenie kadencji 15 członków Rady będących sędziami. Ich następców wybrałby Sejm; dziś wybierają ich środowiska sędziowskie. MS zgłosił do projektu wcześniej poprawkę, która uzupełnia dotychczasowy zapis, że kandydatów na członków KRS marszałkowi Sejmu zgłaszają prezydium Sejmu lub co najmniej 50 posłów. Zgodnie z nią, mogą wyłaniać kandydatów wyłącznie spośród sędziów zarekomendowanych przez środowiska prawnicze. Prawo do tego miałyby stowarzyszenia sędziów lub prokuratorów, grupy co najmniej 20 sędziów lub prokuratorów, Naczelna Rada Adwokacka, Krajowa Rada Radców Prawnych i Krajowa Rada Notarialna.
Według jednej z poprawek PiS, wygaszono by także kadencje sześciu członków Rady wybieranych przez parlament - 4 posłów i 2 senatorów. Wszyscy nowi członkowie Rady byliby wybrani na wspólną kadencję. Inna z poprawek PiS zakłada "zmianę reżimu zatrudnienia" w Biurze KRS - jeśli jego pracownicy nie przyjęliby nowych warunków pracy i płacy, ich stosunki pracy wygasałyby.
Zdaniem opozycji, kadencji członków Rady nie można wygasić ustawą zwykłą, bo wymagałoby to zmiany konstytucji. MS podkreśla, że Trybunał Konstytucyjny dopuszcza możliwość skracania kadencji, gdy przemawiają za tym "szczególne okoliczności" - według resortu należy do nich "kompleksowa reforma Rady".
Uważam, że nie powinno wprowadzać się takich rozwiązań jak wygaszenie kadencji członków KRS przed upływem konstytucyjnego terminu zakończenia tej kadencji - mówił 5 maja prezydent Andrzej Duda.
Projekt przewiduje m.in. powstanie w KRS dwóch izb oraz wygaszenie, po 30 dniach od wejścia noweli w życie, kadencji jej członków. Według MS, ma to zobiektywizować tryb wyboru kandydatów, bo dotychczas o wyborze członków Rady "decydowały w praktyce sędziowskie elity". Według projektu, jeżeli obie izby będą miały różne opinie o kandydacie na sędziego, wówczas ta, która wydała o nim opinię pozytywną, może wnioskować o decyzję Rady w pełnym składzie. Wówczas za kandydatem musiałoby się opowiedzieć 2/3 składu całej Rady.
Nowela miałaby wejść w życie po 14 dniach od jej ogłoszenia.
(mal)