Warszawski Sąd Okręgowy stwierdził prawną niedopuszczalność ekstradycji założyciela kanału NEXTA Sciapana Puciły. Domagały się tego białoruskie władze. W uzasadnieniu sędzia powiedział, że nie można wydać kogoś organom wymiaru sprawiedliwości, jeśli ten wymiar sprawiedliwości w ogóle nie istnieje. Sciapan Puciła oskarżany był na podstawie ponad 10 artykułów białoruskiego kodeksu karnego, m.in. za organizację spisku w celu przejęcia władzy, podżeganie do nienawiści, czy też organizację masowych zamieszek. Założyciel kanału Nexta wypowiedział się także na temat aktywności rosyjskich wojsk na Białorusi - Łukaszenka również boi się rosyjskiej okupacji - twierdzi Sciapan Puciła w rozmowie z Radiem RMF24.

Po jeszcze więcej informacji odsyłamy Was do naszego internetowego Radia RMF24

Słuchajcie online już teraz!

Radio RMF24 na bieżąco informuje o wszystkich najważniejszych wydarzeniach w Polsce, Europie i na świecie.

Marcin Jędrych, Radio RMF24: Zapewne spodziewał się pan takiego wyroku, ale jednak jakiś rodzaj ulgi jest?

Sciapan Puciła: Tak, rzeczywiście spodziewałem się takiej decyzji. Również na początku sędzia powiedział, że ewidentnie wiemy, jakie będzie orzeczenie. Ale jednak wszystko musiało się odbyć zgodnie z prawem.

Aleksander Łukaszenka uważa, że jest pan wrogiem Białorusi. Ale co tak naprawdę przeszkadza Łukaszence w pana działalności?

No przede wszystkim... prawda, którą pokazujemy, ponieważ on boi się jej najbardziej. Nasze kanały Nexta zostały uznane za ekstremistyczne, terrorystyczne, jeszcze w zeszłym roku, a nawet w 2020 roku. Ja, jako założyciel kanału, nawet wcześniej niż sama Swiatłana Cichanouska, czyli liderka opozycji białoruskiej, zostałem uznany za osobę, która ma coś wspólnego z terroryzmem. Białoruskie KGB ma takie specjalne listy.

Gdyby pojawił się pan teraz na Białorusi, to zapewne w pierwszej kolejności zostałby pan aresztowany, a później, domyślam się, że byłby dalszy ciąg niezwykle przykry dla pana. Rozumiem, że obecnie takiej opcji nie bierze pan pod uwagę.

Tak, oczywiście, bo wiemy, co się dzieje na Białorusi. Wiemy, jakie są tortury. Reżim przede wszystkim chciałby wykorzystać mnie do takiej roli: głowy mówiącej, tak jak zmuszono do tego Ramana Pratasiewicza. Żeby pokazać, że jednak ten reżim nie jest taki zły, że tutaj jest prawo itd.


Wspomniał pan o Ramanie Pratasiewiczu. Czy ma pan jakieś informacje co się z nim dzieje?

W tej chwili ma jakąś nową pracę w Organizacji Obrońców Praw Człowieka, co już brzmi śmiesznie. Zmuszają go do tego - po prostu mówią, co robić, co mówić, nie ma żadnego wolnego wyboru, żadnej swobody.

Sytuacja na Białorusi w tej chwili jest dość trudna. Wiemy o ruchach rosyjskich wojsk, które instalują się tam ze swoim sprzętem. Czy ma pan może jeszcze inne, mniej oficjalne informacje dotyczące tego, co tam się dzieje, zwłaszcza w obszarze militarnym?

Wiemy z wewnątrz reżimu Łukaszenki, że on również trochę boi się możliwej okupacji Białorusi. Ponieważ rozumie, że Putin na razie nie kontroluje tego, co się dzieje na Białorusi. Pamiętajmy, że Putin to jedyny polityk świata, który daje pieniądze Łukaszence. Zatem on się boi, że jeśli Putin zechce przejąć kontrolę, to mu się to uda. Putin niedawno mówił o języku białoruskim, że to jest to, co nas odróżnia od Rosjan, od innych narodów, ale mówił to po rosyjsku.

Mówi pan, że Łukaszenka boi się Putina. To jest chyba jedyny człowiek, którego może się Łukaszenka w tej chwili bać, bo na wszystkie inne groźby, czy też prośby ze strony cywilizowanych krajów reaguje w sposób mało poważny.

Tak, to prawda. Bo tak naprawdę Putin rządzi tym, co się dzieje na Białorusi. Łukaszenka nie chce tego pokazywać. Ukrywa ten fakt jak może, ale widać, że Moskwa rządzi.

Jak społeczeństwo białoruskie czuje się w obliczu takiej napiętej sytuacji w kraju?

Ludzie są zestresowani, zdenerwowani. To, co się tam dzieje, to totalny terror, którego nie było w Europie od ponad 40 lat. To się przekłada oczywiście na społeczeństwo. Ludzie są zniszczeni psychicznie. Wiedzą, że służby mogą do nich w każdej chwili wejść do domu, zatrzymać, wsadzić na kilka lat więzienia i nikt ich nie obroni. Żadne prawo nie działa, prawnicy pozbawieni są licencji itd. Mówiąc wprost - totalny terror.