Policja zatrzymała kolejną osobę w związku ze śmiercią 6-miesięcznego Maksymiliana, który zmarł w sobotę po południu w rzeszowskim szpitalu na skutek licznych obrażeń ciała, w tym głowy. Zatrzymany to mężczyzna, policja jednak nie podaje szczegółów.
Prokurator cały czas zapoznaje się z materiałami zebranymi przez policjantów. Do tej pory przesłuchanych zostało kilkadziesiąt osób, które mogły coś wnieść do wyjaśnienia sprawy - powiedział rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Rzeszowie nadkom. Adam Szeląg. Dodał, że rodzina miała założoną niebieską kartę.
Od piątku w policyjnym areszcie przebywają też rodzice chłopca: 26-letni ojciec i 23-letnia matka. Nie wiadomo, kiedy odbędą się ich przesłuchania.
Niemowlę trafiło do rzeszowskiego szpitala w piątkowe popołudnie. Karetkę do chłopczyka wezwała jego matka, gdy zauważyła, że dziecko nie daje oznak życia. Dzięki akcji reanimacyjnej podjętej jeszcze na miejscu i później kontynuowanej w szpitalu udało się przywrócić czynności życiowe chłopca. Jednak jego stan lekarze określali jako krytyczny.
Chłopczyk miał liczne obrażenia ciała, w tym dwa pęknięcia czaszki, krwiak wewnątrz głowy, połamane żebra. W sobotę po południu dziecko zmarło.
Rodzice chłopca zostali zatrzymani jeszcze w piątek wieczorem. Razem z matką była jej 2,5-letnia córka, u której funkcjonariusze też zauważyli obrażenia. Mimo, że - zdaniem lekarza - obrażenia dziewczynki nie zagrażały jej życiu, trafiła ona do szpitala. Rodzice dzieci nie mieszkali razem.
(łł)