Szczyt NATO będzie jawnie antyrosyjskim - ocenia gazeta "Wzgliad". Rządowa "Rossyjskaja Gazieta" w podobnym tonie pisze: "przekonują, że nie chcą konfrontacji, ale tworzą dla niej warunki". Dwudniowe obrady rozpoczynają się dziś w Warszawie. W spotkaniach weźmie udział 61 delegacji, w tym 18 prezydentów i 21 premierów. Do Polski przyleciał także Barack Obama.
Rozpoczynający się dziś w Warszawie szczyt NATO będzie jednym z najważniejszych i największych od lat. Podczas obrad mają zapaść decyzje wzmacniające bezpieczeństwo m.in. na wschodniej flance Sojuszu.
To wyzwanie nie tylko dla Rosji, ale i całej wspólnoty międzynarodowej, bo NATO łamie umowy podpisane z Rosją - tak o wzmocnieniu wschodniej flanki piszą "Izwiestia". Cytowany przez dziennik Wiktor Wodołackij przekonuje, że za wywołanie napięcia przy rosyjskich granicach odpowiadają Stany Zjednoczone. Zamierzone rozmieszczenie czterech batalionów w Polsce i krajach bałtyckich dowodzi, że dla Amerykanów nie ważne są międzynarodowe zasady i praktyka stosunków międzynarodowych. Oni kontynuują budowę jednobiegunowego świata - twierdzi Wodołackij.
Ten punk widzenia prezentuje także deputowany Wiaczesław Nikonow, wnuk Mołotowa, najbliższego współpracownika Stalina. To bezpośrednie złamanie porozumienia o powołaniu Rady Rosja-NATO, a także umowy z Rosją z 1997 roku. Opiera się ona na trzech zasadach: żadnej broni jądrowej, poważnej infrastruktury na terenie nowych państw członkowskich i żadnych nowych wojsk - uważa.
Nie jest tajemnicą, że Rosja prowadzi i będzie prowadzić ofensywę dyplomatyczną, by rozbić jedność NATO. Moskwa nie ukrywa, że może obiecać niektórym krajom specjalne warunki obecności na rosyjskim rynku, jeżeli te odrzucą politykę konfrontacji wobec Rosji.
APA