W łódzkiej prokuraturze przesłuchano dwoje funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Oboje mieli filmować feralną akcję w domu Barbary Blidy - dowiedział się nieoficjalnie RMF FM.
Pełnomocnik męża i syna Barbary Blidy, mec. Leszek Piotrowski, który przyjechał do Łodzi, by uczestniczyć w przesłuchaniu, powiedział RMF FM: Nie mogę mówić o szczegółach, ale zeznania, które padły dziś w prokuraturze komplikują sprawę wyjaśnienia śmierci byłej posłanki.
Mecenas podkreślił, że sprawa jest kontrowersyjna. W jego ocenie, co najmniej jeden funkcjonariusz ABW powinien mieć już postawiony zarzut karny.
Wcześniej Piotrowski odniósł się do doniesień tygodnika "Wprost", który powołując się na nieoficjalne informacje podał, że funkcjonariuszka ABW, która była świadkiem samobójstwa Barbary Blidy, jeszcze w tym tygodniu zostanie poddana badaniom na wariografie. Według Piotrowskiego, jeśli funkcjonariuszka będzie miała przedstawiony zarzut, to będzie on doradzał Henrykowi Blidzie, by on też poddał się temu badaniu.
Skomentował także doniesienia "Rzeczpospolitej", według której mąż Barbary Blidy miał zeznać w śledztwie, iż jego żona „groziła, że jeśli po nią przyjdą organy ścigania, zastrzeli się”. Nic takiego do mnie nie powiedział. Te protokoły, które poznałem, nie zawierają informacji, żeby Henryk Blida miał informować o tym, co żona mówiła przed śmiercią na temat swoich poczynań czy zamiarów na wypadek zatrzymania - powiedział.
Wyjaśnianiem okoliczności śmierci byłej posłanki SLD zajmują się prokuratorzy z Łodzi, po tym jak minister sprawiedliwości podjął decyzję o przeniesieniu śledztwa z Gliwic. Blida śmiertelnie postrzeliła się tydzień temu w swoim domu, kiedy funkcjonariusze ABW weszli przeszukać mieszkanie i zatrzymać ją w ramach śledztwa w sprawie korupcji w handlu węglem. W poniedziałek odbył się jej pogrzeb.