Dziś weszła w życie nowa lista leków refundowanych, podpisana jeszcze przez poprzedniego ministra zdrowia. Według wcześniejszych informacji miała zacząć obowiązywać dopiero od połowy grudnia. Taka zmian terminu to kłopot dla aptekarzy.
Istniała groźba, że część aptek może być dzisiaj zamknięta. Jak jednak sprawdził reporter RMF FM Maciej Grzyb, problem nie tkwi w tym, czy placówki są czynne, ale w tym, ile kosztują leki.
Aptekarze wciąż wystawiają paragony ze starymi cenami specyfików. Pod ręką mają jednak wydrukowany nowy cennik.
Problem pojawia się wtedy, gdy do apteki przyjdzie pacjent z receptą na lek refundowany. Jestem zmuszona porównać ceny komputerowe z karteczką i ewentualnie umówić się na zwrot pieniędzy, albo dopłatę - mówi jedna z krakowskich aptekarek.
Większość aptekarzy nie zdążyła wgrać do komputerów nowej listy z lekami refundowanymi. Jak donosi nasz reporter, nie jest to prosta sprawa, bo do tej czynności poszukiwani są informatycy i administratorzy sieci komputerowych.