Prezydent Sopotu Jacek Karnowski został oskarżony o korupcję. Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku przedstawiła mu sześć zarzutów, w tym pięć korupcyjnych. Akt oskarżenia trafił już do sądu.
Prezydent Sopotu decyzją prokuratury był zaskoczony, a o akcie oskarżenia dowiedział się od naszego dziennikarza. W rozmowie z Wojciechem Jankowskim Jacek Karnowski po raz kolejny zaznaczył, że jest niewinny i co więcej był przekonany, że prokuratura umorzy śledztwo w jego sprawie. Jednocześnie zapowiedział, że będzie ujawniał materiały zebrane w toku dochodzenia. Dla mnie ważniejszy jest honor niż zarzut ujawnienia dowodów ze śledztwa - podkreślił.
Karnowski twierdzi, że wśród zeznań są takie, które dowodzą, że oskarżający go o żądanie łapówki biznesmen chciał sprowokować do przestępstwa premiera Donalda Tuska. Nagranie prezydenta Sopotu miało być do tego tylko narzędziem. A dowodzić tego mają nazwy poszczególnych nagrań "Tusk 1", "Tusk 2", "Tusk 3" oraz fakt, że są one zniszczone. Ponadto Karnowski twierdzi, powołując się na ekspertyzy, że przy nagraniach manipulowano, zmieniając im m.in. daty.
Wśród zarzutów postawionych Karnowskiemu jest zażądanie w marcu 2008 r. łapówki w postaci dwóch mieszkań od miejscowego biznesmena Sławomira Julke. Przedsiębiorca nagrał rozmowę z prezydentem Sopotu i dostarczył śledczym kopię nagrania.
Oprócz Karnowskiego, prokuratura oskarżyła także sopockiego trójmiejskiego dilera samochodowego Włodzimierza G., przedsiębiorcę budowlanego Mariana D. oraz dwóch urzędników sopockiego magistratu - Jarosława S. i Wojciecha Z.
Śledztwo w sprawie Karnowskiego rozpoczęło się dwa lata temu po tym, jak do prokuratury zgłosił się trójmiejski biznesmen Sławomir Julke i zeznał, że Karnowski zażądał od niego łapówki w postaci dwóch mieszkań. Zdaniem biznesmena, który planował przebudowę strychu kamienicy w Sopocie, prezydent chciał dostać lokale jako zapłatę za pomoc w uzyskaniu od swoich urzędników koniecznych pozwoleń na przebudowę. Julke dostarczył prokuraturze nagranie rozmowy z Karnowskim, która miała dowodzić winy prezydenta