Rada nadzorcza PKN Orlen odwołała w nocy Jacka Walczykowskiego, człowieka Jana Kulczyka. Odwołanego prezesa zastąpi tymczasowo wiceprezes spółki Janusz Wiśniewski.
Listę kandydatów na stanowisko nowego prezesa PKN Orlen przedstawi firma doradcza Korn/Ferry, ta sama, która przygotowywała listę kandydatów przed posiedzeniem RN
w lipcu.
Jacek Walczykowski został powołany na prezesa PKN Orlen 28 lipca. Zastąpił na tym stanowisku Zbigniewa Wróbla, który podał się wtedy do dymisji. Do trybu wyboru Walczykowskiego zastrzeżenia zgłaszał Skarb Państwa, ponieważ wcześniej nie znalazł się on na liście kandydatów na szefa płockiego koncernu, przedstawionej przez firmę doradczą.
Zgodnie ze statutem PKN Orlen, zarząd spółki może liczyć od pięciu do dziewięciu osób. Kadencja zarządu trwa trzy lata, jednak w każdej chwili, przed upływem kadencji prezes, wiceprezesi i członkowie, a nawet cały zarząd mogą być odwołani.
Dlaczego właściwie Walczykowski został odwołany. Nie tylko z tego powodu, że był zaufanym biznesmena Jana Kulczyka, a nie ministra skarbu, choć to bardzo ważny argument. Tak samo ważny jak ten, że złamano zasady wcześniej rozpisanego konkursu.
Walczykowski nie był wytypowany przez firmę doradczą. Co jednak najciekawsze szef Orlenu stracił posadę, ponieważ zawarł tajemniczy kontrakt menadżerski. Tajemniczy dlatego, bo obecna rada go jeszcze nie zna. Sam Walczykowski przyznaje jednak, że jest to taka sama umowa, jak ta którą miał Zbigniew Wróbel.
Ten jak się ostatnio okazało zarabiał niemal 300 tysięcy złotych miesięcznie i teraz żąda 6 milionów złotych odprawy. Czy taka samą odprawę dostanie Walczykowski za niecałe 3 tygodnie pracy: W sądownictwie polskim jest wyrok, który mówi, że poziom odpraw musi być relatywny do okresu sprawowania urzędu i w związku z tym to jest też pewien aspekt, który rada będzie brała pod uwagę - wyjaśniał Jacek Bartkiewicz, przewodniczący rady.
Jak policzyła reporterka RMF Mira Skórka, statystyczny Kowalski musiałby pracować 214 lat, żeby tyle zarobić. Posłuchaj: