Firma doradstwa personalnego Korn Ferry lada dzień zacznie szukać kandydatów na szefa największego paliwowego koncernu. Gra toczy się o posadę, o której z pewnością marzy wielu Polaków.

Stanowisko prezesa koncernu jest niewątpliwie kuszące.

Atrakcyjna jest pensja - 200, 300 tys. zł - a w razie zwolnienia pozostaje sowita odprawa (Zbigniew Wróbel dostał 6 mln złotych). Do tego dochodzi limuzyna z kierowcą, sekretarki i inne apanaże.

Pracownicy firmy headhunterskiej nie chcą zdradzić, jak będzie wyglądało polowanie na prezesa. Beata Bartkiewicz nakreśla jednak portret idealnego kandydata: Przede wszystkim musi to być osoba kompetentna. Oprócz tego powinna mieć doświadczenie w zarządzaniu, bo jest to przecież ogromna firma.

Nowy szef Orlenu nie będzie poszukiwany przez ogłoszenia prasowe. Headhunterzy zaczną łowy wśród prezesów i dyrektorów wielkich firm. Będziemy rozmawiać z osobami z branży, potem konkurencji i na koniec z podobnych instytucji.

Łowcy głów przymykają jednak oko na ten konkurs. Przyznają, że idealny kandydat powinien być studentem Marka Belki i partnerem do tenisa Aleksandra Kwaśniewskiego. Dobrze by też było, gdyby wcześniej robił interesy, już nie z Kulczykiem, ale może z Gudzowatym czy Krauze.