Premier zdymisjonował minister finansów i wicepremier Zytę Gilowską, podejrzewaną o kłamstwo lustracyjne. Nowym szefem resortu został Paweł Wojciechowski.
Nie mam powodów, aby pani premier nie wierzyć. Nie mniej zasady, jakie przyjęliśmy, są takie, że w takim przypadku musi nastąpić dymisja - powiedział Kazimierz Marcinkiewicz, ogłaszając decyzję o dymisji wicepremier Gilowskiej. Nowym szefem resortu finansów został Paweł Wojciechowski (dotychczasowy doradca Kazimierza Marcinkiewicza). W sobotę odbierze nominację. Może się jednak okazać, że Wojciechowski będzie ministrem tymczasowym. Szef rządu powiedział bowiem, że jeśli sąd oczyści Gilowską z zarzutów liczy na jej powrót do resortu finansów.
Ale tu pojawia się pewien problem, bo po dymisji Gilowskiej do procesu lustracyjnego może w ogóle nie dojść. Lustracja dotyczy bowiem osób piastujących stanowiska państwowe, a pani profesor nie będzie już wicepremierem w rządzie Marcinkiewicza. Nie wiadomo więc, czy proces lustracyjny zaplanowany na przyszły tydzień dojdzie do skutku.
W południe podejrzewana o kłamstwo lustracyjne minister oddała się do dyspozycji premiera. Rzecznik Interesu Publicznego twierdzi, że zebrane materiały są wystarczające do stawiania zarzutów, że minister finansów skłamała w oświadczeniu lustracyjnym.
Na konferencji prasowej Gilowska zarzuciła Rzecznikowi Interesu Publicznego informowanie "osób trzecich" o jej sprawie. Podkreśliła, że napisała do premiera pismo, w którym skarży się, że stała się przedmiotem "szantażu lustracyjnego". Według niej, do dziś Rzecznik nie okazał jej dowodów, na jakich opiera swe oskarżenia. Mam mniej praw niż pedofil i morderca - dodała.
Jednak jak się okazuje, Rzecznik Interesu Publicznego miał prawo odmówić Zycie Gilowskiej wglądu w dokumenty. W ustawie lustracyjnej nie ma przepisów, który nakazywałby rzecznikowi ujawnienie wszystkiego, co zebrał w sprawie – wyjaśnia sędzia Zbigniew Puszkarski.
Podczas spotkania z dziennikarzami Gilowska ujawniła, że sprawa dotyczy lat 1987-89. Dodała, że miała wtedy w swym otoczeniu pracownika aparatu bezpieczeństwa, o czym nie wiedziała, i to on "pisał papiery". Powtórzyła, że jej oświadczenie lustracyjne o braku związków ze służbami PRL jest prawdziwe. Kto szantażował minister Gilowską, o tym posłuchaj w relacji Agnieszki Burzyńskiej:
Rzecznik Interesu Publicznego, sędzia Włodzimierz Olszewski, nie chce nic powiedzieć o zawartości „teczki Gilowskiej”: Po prostu są to dokumenty wystarczające do tego, by stwierdzić możliwość oświadczenia niezgodnego z prawem - mówi. Wcześniej jednak oświadczenie było już badane przez ówczesnego RIP, Bogusława Nizieńskiego. Ten nie dopatrzył się tam żadnych niezgodności.
Były rzecznik zapewne nie dysponował całością materiału. Poszukiwania mogą trwać czasami latami. Te same argumenty sędzia Olszewski powtarza, gdy pada pytanie, dlaczego rzecznik nie zgłaszał wątpliwości 7 miesięcy temu, gdy Zyta Gilowska była powoływana do rządu. Wygląda więc na to, że dokumenty „na Gilowską” pojawiły się całkiem niedawno.
Dymisja Gilowskiej wywołała burzę w Sejmie. To porażka dla Kazimierza Marcinkiewicza; zmniejsza się ilość ministrów, którzy na jego wniosek zostali do rządu powołani - mówi Jerzy Szmajdziński. Oprócz Zyty Gilowskiej został jeszcze pan prof. Religa i pani Gęsicka - dodaje. I rzeczywiście pozostali ministrowi to raczej zaufani braci Kaczyńskich niż premiera.
Wg socjologa Pawła Śpiewaka dzisiejsze wydarzenia świadczą o jednym. Mamy do czynienia – o czym trafnie pisała profesor Staniszkis – o przesuwaniu centrum władzy w kierunku obozu prezydenckiego.
Zyty Gilowskiej żałuje Jarosław Kaczyński. Jak mówi, jest "pełen niepokoju" o reformę finansów publicznych. Prezes PiS-u zaznaczył, że Gilowska była świetnym ministrem.
Byli współpracownicy profesor z Instytutu Ekonomii na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim są oburzeni dymisją Zyty Gilowskiej oraz wnioskiem o lustrację. Przez z górą 20 lat współpracowaliśmy z Zytą Gilowską, nie mając wątpliwości, że jest osobą godną zaufania i kryształowo uczciwą. Oskarżenia wysuwane pod adresem naszej koleżanki odczytujemy w kategoriach bieżącej niezrozumiałej walki politycznej - przekazała mediom rzeczniczka KUL-u.
A rynek finansowy nerwowo reaguje na wiadomości dotyczące minister finansów. Rano nasza waluta była najsłabsza od listopada zeszłego roku. To efekt dużego zaniepokojenia inwestorów. O godz. 11 euro kosztowało 4,11 zł, a dolar 3,27 zł.