Rząd zabrał się za dzielenie pieniędzy z podatkowego tortu i pod hasłem „obniżki” większości z nas funduje podwyżkę.
Kowalskiego-pracownika najbardziej biją po kieszeni stawki (bez zmian) - 19, 30, 40 proc. Dużych ulg nie będzie i tak np. za remont mieszkania nie odliczymy już nic. Więcej podatku będzie także w cenie oleju opałowego, którym wiele osób ogrzewa mieszkania i domy.
Twórcy, naukowcy i dziennikarze zatrudnieni na etatach zapłacą dwa razy więcej podatku niż dotąd. Kowalski-biznesmen z kolei nie odliczy pełnego VAT-u za zakup samochodu dla firmy; zniknie też ryczałt i karta podatkowa. A to wszystko mimo że minister finansów Zyta Gilowska mówi o wspieraniu przedsiębiorczości.
Podatkowa śruba – jak zauważają ekonomiści – zostanie przykręcona wszystkim, z wyjątkiem rolników. Nie będą oni płacić podatków dochodowych, a składki emerytalne w większości zapłacimy za nich.
A wszystko to z myślą o podatku liniowym w wysokości 18 procent dla większości podatników – to jednak dopiero w 2009 roku.