Władza zdaje sobie sprawę z tego, że projekt pozbawienia naukowców, dziennikarzy i artystów możliwości naliczania 50 % kosztów uzyskania przychodu to niepopularne posunięcie. Tylko Zyta Gilowska upiera się przy swoim pomyśle. Sceptyczny wobec jej planów jest prezydent Kaczyński.
W związku z tym inni ministrowie z rządu mają dylemat: Kogo popierać? Własnego prezydenta czy ministra własnego rządu. Posłowie PiS – jak dowiedziała się reporterka RMF - skłaniają się ku prezydentowi i deklarują, że będą poszukiwać rozwiązań kompromisowych.
Ten kompromis w wersji nieoficjalnej brzmi – zabrać przywileje „niektórym”, a reszcie zostawić. Ci „niektórzy” to szczególnie ukochani przez PiS prawnicy korzystający z twórczych przywilejów podczas pisania różnych opinii.
Ten pośredni scenariusz nie spotkał się jednak z entuzjazmem Zyty Gilowskiej, która w tej sytuacji stoi na pozycji straconej, bo kształt ustawy będzie ostatecznie zależał od posłów PiS. A ich wypowiedzi nie pozostawiają złudzeń: Szala przeważa się na rzecz pozostawienia dotychczasowego przywileju - mówi Artur Zawisza. My jesteśmy za tym, aby utrzymać dzisiaj uprzywilejowanie dla tych środowisk - dodaje Przemysław Gosiewski.
Obaj podkreślają, że muszą się jeszcze w tej sprawie spotkać z artystami. Tak naprawdę jednak czas jest potrzebny na przekonanie minister finansów, aby sama wycofała się z proponowanych rozwiązań, albo zaakceptowała kompromisowe modyfikacje. Będą ją do tego namawiać inni ministrowie, a być może sam premier, bo kontynuowanie tego małego pokazu samodzielności to pójście na udry z nowym wizerunkiem prezydenta troskliwego i skutecznego. To już jednak dla rządu mało opłacalna impreza.