Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy liczy na "irlandzki cud". Związkowcy zaproponowali pakt z dyrektorami szpitali. Gwarantem porozumienia miałby być premier. Podobne rozwiązanie zastosowano w Irlandii.
Związkowcy liczą na to, że Donald Tusk stałby się gwarantem stabilizacji i stopniowego przywracania normalności w polskiej służbie zdrowia. Medycy oczywiście wspominają także o podwyżkach, ale podkreślają jednocześnie, że pakt zagwarantowałby zrealizowanie żądań płacowych stopniowo, krok po kroku aż do roku 2010.
Przewodniczący OZZL Krzysztof Bukiel poinformował na konferencji prasowej, że wysłano już w tej sprawie list do premiera Tuska i minister zdrowia Ewy Kopacz. W opinii szefa związku, jeden z adresatów apelu powinien zaprosić do siebie dyrektorów i związkowców i zaproponować im zawarcie układu zbiorowego, gwarantującego dojście do podwyżek. Bukiel twierdzi, że obecnie dyrektorzy szpitali nie chcą zawierać umów, bo nie są pewni, czy będą w stanie się z nich wywiązać.
Wydaje się jednak, że lekarze w cud nie wierzą i powątpiewają w dobrą wolę Tuska, bo twierdzą, że ten nie chce i pewnie nie będzie chciał się z nimi spotkać. Dlatego OZZL wytoczyło, jak się wydaje, najcięższe działo i zaangażowało do rozmów także prezydenta. Lekarze uważają, że Lech Kaczyński, jako najważniejsza osoba w państwie, powinien włączyć się w walkę o dobro polskiego pacjenta. Sytuacja zaczyna wymykać się spod kontroli. Być może stanie się coś strasznego - będzie zagrożone życie i zdrowie obywateli - tłumaczy tę inicjatywę wiceszef związku Tomasz Underman:
Underman twierdzi, że "negocjacje na szczeblu centralnym" zerwała z lekarzami minister zdrowia Ewa Kopacz.