Pracownicy wyższych uczelni szykują się do strajku. Chcą podwyżek i większych nakładów na naukę - informuje "Dziennik Polski". Związkowcy zamierzają też zaapelować do prezydenta Bronisława Komorowskiego, by nie podpisywał nowej ustawy o szkolnictwie wyższym. Jeżeli to nie poskutkuje, chcą zaskarżyć nowe prawo do Trybunału Konstytucyjnego. "Ta ustawa to knot" - powiedział prof. Malec.
W październiku, w dniu inauguracji nowego roku akademickiego, rozpoczynamy referendum strajkowe - zapowiada prof. Edward Malec, fizyk z Uniwersytetu Jagiellońskiego, przewodniczący Krajowej Sekcji Nauki NSZZ "Solidarność".
Akademicy przede wszystkim zwracają uwagę, że planowana przez rząd reforma szkolnictwa wyższego nie gwarantuje zwiększenia nakładów na naukę. Zdaniem uczelnianej "Solidarności", to właśnie brak pieniędzy jest najpoważniejszym problem polskich uczelni, które z tego powodu nie są w stanie konkurować na arenie międzynarodowej i nie mają co marzyć o budowaniu silnej pozycji w światowej nauce.
Zdaniem związkowców, powinno się powrócić do systemu wymyślonego jeszcze za rządów AWS, który zakładał, że profesor akademicki ma zarabiać trzy średnie krajowe, adiunkt dwie, a asystenci i pozostali pracownicy niebędący nauczycielami akademickimi jedną. Nowa ustawa ogranicza możliwość pracy na kilku etatach, ale całkowicie nie eliminuje tego zjawiska.
Kiedy nowelizacja wejdzie w życie, wykładowcy będą mogli zatrudnić się tylko w jednym dodatkowym miejscu pracy. Będą musieli jednak uzyskać na to zgodę rektora macierzystej uczelni. Podjęcie lub kontynuowanie dodatkowego zatrudnienia bez takiej zgody ma stanowić podstawę do zwolnienia pracownika. Ten zapis nie dotyczy jednak wykładowców uczelni prywatnych.
Dziennik Polski