Poseł Platformy Obywatelskiej Cezary Tomczyk skierował do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez Jarosława Kaczyńskiego. Chodzi o ponad 400 tysięcy złotych darowizny od Prawa i Sprawiedliwości, których prezes tej partii nie wpisał do oświadczenia majątkowego.
Wysłałem w środę pocztą zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez Jarosława Kaczyńskiego - poinformował w środę Tomczyk.
W zawiadomieniu poseł PO powołał się na doniesienia medialne, według których Kaczyński miał otrzymać od klubu PiS 300 tysięcy złotych, które przeznaczył na honorarium dla mecenasa Rafała Rogalskiego za prowadzenie spraw związanych z katastrofą smoleńską. Kolejne 100 tysięcy złotych - jak czytamy w zawiadomieniu - PiS miało przekazać kancelarii prawnej z Pomorza, która reprezentowała Kaczyńskiego w sprawach o naruszenie dóbr osobistych.
Oba przysporzenia majątkowe Kaczyński winien był wpisać w oświadczenie majątkowe lub rejestr korzyści, które składał jako poseł na Sejm RP, czego jednak nie uczynił. (...) Podanie nieprawdy lub zatajenie prawdy w oświadczeniu o stanie majątkowym powoduje odpowiedzialność na podstawie art. 233 kodeksu karnego (fałszywe zeznania, za które grozi do 3 lat więzienia - przyp. red.) - napisano również w zawiadomieniu.
W piśmie do prokuratury Tomczyk powołał się na artykuł "Kasa i Sprawiedliwość" w "Newsweeku". Przywołał także wypowiedź rzecznika PiS, który potwierdził, że pomoc prawna dla rodzin smoleńskich była finansowana za pośrednictwem klubu parlamentarnego partii.
Poseł PiS Jarosław Zieliński, pytany o komentarz w sprawie, ocenił działania Tomczyka jako "rozpaczliwe próby ze strony Platformy Obywatelskiej, która traci w sondażach i traci poparcie opinii publicznej". Samo zawiadomienie do prokuratury - według Zielińskiego - nie ma żadnego uzasadnienia. Przecież pieniądze, które pochodzą ze składek członków klubu przeznaczone na wsparcie dla rodzin - nie tylko dla prezesa, jako członka jednej z rodzin smoleńskich, także dla innych członków - to nie jest dochód. (...) Przecież pan prezes tych pieniędzy nie otrzymał, to były środki przeznaczone na wynagrodzenie dla prawników, (...) którzy mieli nieść pomoc rodzinom - tłumaczył.
Jego zdaniem, "gdyby państwo wywiązywało się ze swych obowiązków, to zapewne takiej potrzeby by nie było". To, że klub wsparł rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej, to chyba po pierwsze dobrze, (...) a po drugie powtarzam - w sensie prawnym to nie jest przecież żaden składnik majątkowy osoby, która składa oświadczenie majątkowe. To jest totalne nieporozumienie - ocenił.
O tym, że Jarosław Kaczyński nie opłacał mecenasa Rogalskiego z własnych pieniędzy, "Newsweek" napisał ponad tydzień temu. Podał, że za usługi adwokata płacił klub parlamentarny PiS oraz że w ten sam sposób opłacani mają być także inni smoleńscy pełnomocnicy: Bartosz Kownacki i Piotr Pszczółkowski.
Według informatora "Newsweeka" z PiS, partia na początku płaciła Rogalskiemu 9 tysięcy złotych miesięcznie, później około dwunastu, a w ciągu ostatniego roku - o połowę mniej. W ciągu dwóch i pół roku mogło się tego uzbierać około 250 tysięcy złotych - podliczył rozmówca tygodnika. Nieco wcześniej "Super Express" podał natomiast, powołując się na nieoficjalne wypowiedzi polityków PiS, że Jarosław Kaczyński wypłacił Rogalskiemu łącznie około 300 tysięcy złotych.
Do prasowych doniesień odniósł się rzecznik Prawa i Sprawiedliwości Adam Hofman. Potwierdził, że to parlamentarzyści jego partii opłacali usługi mecenasa Rogalskiego, ale - jak zapewnił - pieniądze pochodziły nie z pieniędzy budżetowych, a ze składek członków partii. Każdy poseł i senator PiS-u wpłaca bowiem do klubowej kasy 600 złotych miesięcznie. My składamy się co miesiąc na takie właśnie cele. Wspólnie zdecydowaliśmy, że z naszych składek będziemy reprezentować rodziny, które były tragicznie doświadczone, były w bardzo trudnej sytuacji. Po tej wielkiej tragedii nie zostawiliśmy swoich przyjaciół samych. Tak jest honorowo i uczciwie - tłumaczył Hofman.