Milion 473 tysiące 800 osób - tylu bezrobotnych było zarejestrowanych w grudniu w urzędach pracy. Bezrobocie wynosiło 9,5 procent. Danych za styczeń Główny Urząd Statystyczny jeszcze nie ma. Ale mamy prawo przypuszczać, że ta liczba będzie dużo wyższa.
Siedem tysięcy 300 pracowników PKP Cargo, 800 osób z fabryki telewizorów z Kwidzynie i 180 osób z fabryki słodyczy w Tarczynie. 400 osób w Nowym Sączu, w Kielcach 340, a w odlewni żeliwa Śrem 380 – to wszystko informacje o zwolnieniach z wczorajszego dnia.
W Powiatowym Urzędzie Pracy w Kwidzynie w Pomorskiem na cztery tysiące bezrobotnych czeka sto ofert pracy. Gdyby z dnia na dzień 800 zwolnionych osób z fabryki podzespołów telewizyjnych zapukało do okienka w urzędzie pracy były to poważny problem – przyznaje dyrektor urzędu Jerzy Bartnicki: Nie ma innego pracodawcy, który by z dnia na dzień mógł przyjąć większą liczbę osób. To jest proces, który trwa dość długo.
Dlatego dyrektor liczy, że nie będzie tak masowych zwolnień w tak krótkim czasie. Dziś do urzędniczych okienek podeszło już kilkanaście osób. Mimo skromnej oferty, są na szczęście optymiści: Liczę na to, że może most tutaj ruszy, obwodnica, może gdzieś do Gdańska na stadion 2012. Gdzieś podejrzewam znajdę pracę. Z tych oczekiwań wynika, że największa szansa dla bezrobotnych, to praca przy państwowych inwestycjach.
Co w takiej dramatycznej sytuacji robi rząd? Czy zdaje sobie sprawę ze skali zwolnień? Rząd ma ”narzędzia” – myśli o nich, szuka ich i bardzo chce wprowadzać - oczywiście jak najszybciej. Przygotowaliśmy cały szereg różnego rodzaju narzędzi. Rozglądamy się też po rozwiązaniach, które są przyjmowane w innych krajach, tak aby zgromadzić jak najwięcej użytecznych narzędzi - mówi wicepremier Waldemar Pawlak.
Rząd chce wydawać więcej unijnych pieniędzy na szkolenia, szczególnie te praktyczne. Jak mówi wicepremier Pawlak, można by to tak zorganizować, by przez cztery dni w tygodniu zakład produkował, a w piątym wysyłał załogę na szkolenie. Trwają też dyskusje ze związkowcami na temat elastycznego czasu pracy. Na razie jednak to tylko słowa. Przedsiębiorcy apelują tymczasem – rozwiązania muszą być gotowe i uchwalone w ciągu dwóch miesięcy. Potem będzie za późno, bo ruszy lawina zwolnień.
Również minister pracy zapewnia, że w obliczu kryzysu i masowych zwolnień w firmach, trzeba podejmować szybkie działania. Ale Jolanta Fedak pytana przez reporterkę RMF FM o doraźne rozwiązania, milczy. Posłuchaj relacji Kamili Biedrzyckiej:
W tej chwili pistolet przystawiony do skroni mamy wszyscy, całe społeczeństwo. Rolą i odpowiedzialnością rządu jest poprowadzenie mądrego dialogu, który doprowadzi do rezultatów. Jak na razie takiego dialogu nie dostrzegam - ocenia Janusz Śniadek, szef NSZZ Solidarność.