Mężczyzna, który w nocy z soboty na niedzielę podpalił w centrum Warszawy siedem samochodów, usłyszał zarzuty. Jacek T. nie trafi jednak do tymczasowego aresztu - zdecydował stołeczny sąd. Będzie miał jedynie policyjny dozór. Trzy raz w tygodniu ma się zgłaszać do komendy.
Podpalaczowi z Warszawy grozi do 10 lat więzienia. Prokuratura chce, żeby Jacek T. odpowiadał za - tu cytat - sprowadzenie bezpośredniego zagrożenia dla życia bądź zdrowia wielu osób lub mienia w wielkich rozmiarach.
Jacek T. został zatrzymany w poniedziałek. Jak się okazało jest synem znanego adwokata, byłego rzecznika dyscypliny PZPN. Ojciec mężczyzny został zatrzymany razem z Gromosławem Czempińskim w sprawie korupcji przy prywatyzacji Stoenu. Mecenas wyszedł na wolność za poręczeniem majątkowym..
Jacek T. ma 23 lata. W zeszłym roku trafił na dwa miesiące do aresztu właśnie za podpalenie samochodów w Śródmieściu i w Ursusie. Wyszedł jednak na wolność po zapłaceniu poręczenia majątkowego w wysokości 60 tys. złotych. Jacek T. jest związany ze środowiskiem pseudokibiców.
W nocy z soboty na niedzielę w centrum Warszawy spłonęło siedem aut. Zgłoszenie o płonącym samochodzie przy ul. Oleandrów policja odebrała w sobotę około 22:40. Wkrótce potem okazało się, że płoną kolejne samochody - na ulicach Oleandrów, Natolińskiej i Nowowiejskiej. Straty oszacowano na 170 tysięcy złotych.