Psy specjalnie szkolone do poszukiwania pod gruzami zabitych nie wskazały, aby pod rumowiskiem hali targowej były zwłoki ofiar. W pięciu miejscach, które pokazały zwierzęta, znaleziono jedynie ślady krwi.
Psy pracowały w bardzo ciężkich warunkach, trudno było im poruszać się w miejscu katastrofy – przeszkadzał śnieg i śliska blacha. Trudno też mieć stuprocentową pewność, że brak reakcji psów oznacza, że pod gruzami na pewno nikogo nie ma.
Zespół reagowania kryzysowego wojewody jeszcze dziś ma zdecydować, kiedy na gruzowisku pracę rozpocznie ciężki sprzęt. Trzeba bowiem przygotować jeszcze dokładny plan rozbiórki budynku.
O tragedii strażacy dowiedzieli się po zniszczeniu systemu instalacji przeciwpożarowej. Rozwiewa to plotki, które mówiły, że część osób mogło zginąć po zawaleniu się hali od porażenia prądem.
Do Katowic płynie pomoc także z zagranicy. Czesi zaoferowali 700 litrów krwi dla potrzebujących.