Poniedziałek, początek nowego tygodnia... W katowickiej aglomeracji ruch - jeżdżą tramwaje, autobusy, na ulicach pojawiają się korki; mieszkańcy spieszą do pracy, szkoły. Ale ten poranek jest inny; cały Śląsk mówi o tragicznych wydarzeniach z soboty.
Z jednej strony codzienność: ludzie śpieszący do pracy, grzejący się przy koksownikach, czekający na przystankach, z drugiej wszechogarniający smutek, rozmowy o sobotniej tragedii, szukanie przyczyn i winnych.
Cały czas się o tym mówiło i będzie mówić - opowiada reporterowi RMF jedna z kobiet stojących w kolejce do piekarni. To wielka ludzka tragedia. Mówiliśmy o przyczynach; mówiliśmy o tym, że ma wjechać ciężki sprzęt. Zastanawiamy się, czy kogoś znajdzie.
Nad tą tragedią nie można przejść obojętnie; o tym trzeba rozmawiać – dodaje inna mieszkanka Katowic. Szkoda ludzi, rodzin i tych, których to dotknęło. Przejęło to nas wszystkich. Ktoś zawinił, ale to także ich tragedia…
Idę kupić gazetę. Aby poczytać o tym co się wydarzyło w hali targów - mówi reporterowi mężczyzna wracający z nocnej zmiany. To bardzo poruszyło człowieka.
A w większości polskich gazet dominuje czarny kolor. Tytuły i zdjęcia przypominają o wielkim dramacie. W "Gazecie Wyborczej" nagłówki: „Tu jestem, ratujcie”, „Największa taka polska katastrofa”. „Dachy jako bomby zegarowe” - ostrzega z kolei „Rzeczpospolita”. W Super Expressie – „Huk, ból i śmierć”.
A o sobotniej tragedii w całym kraju przypominają opuszczone flagi na budynkach państwowych; do środy trwa żałoba narodowa.