Są zarzuty dla 61-latka, który w Lubieni w Świętokrzyskiem potrącił 4-osobową rodzinę idącą chodnikiem. W wyniku uderzenia zmarła kobieta będąca w 8. miesiącu ciąży, a także jej nienarodzone dziecko. W wypadku ranny został też brat kobiety. Towarzysząca im dwójka dzieci w wieku 4-5 lat nie odniosła obrażeń.
Prokuratura zarzuciła mężczyźnie spowodowanie pod wpływem alkoholu wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Okazało się też, że był pod wpływem narkotyków, co wykazały wyniki badania krwi.
61-latek usłyszał dodatkowo zarzut spowodowania uszczerbku na zdrowiu 27-letniego brata ofiary, który trafił do szpitala ze złamaną nogą. Śledczy chcą też, by odpowiedział za próbę ucieczki z miejsca zdarzenia.
Prokuratorzy ustalili już, że 61-letni kierowca, który miał ponad promil alkoholu w organizmie, wypadł z drogi, uderzył samochodem w przepust, a potem jego samochód wpadł w idącą obok drogi czteroosobową rodzinę.
Sprawca wyszedł z wypadku bez poważnych obrażeń - powiedział nam Daniel Prokopowicz z kieleckiej prokuratury okręgowej.
Dodał, że został on zatrzymany przez świadka wypadku - emerytowanego funkcjonariusza policji.
Mężczyzna trafił na trzy miesiące do aresztu. 61-latkowi grozi 12 lat więzienia.
Do tragicznego wypadku doszło na drodze krajowej nr 9 w Lubieni (Świętokrzyskie) w czwartek kilka minut po godzinie 11:00. 32-letnia kobieta razem z dwójką swoich dzieci i bratem wracała z rozpoczęcia roku szkolnego w podstawówce.
Kobieta, która zginęła, była w 8. miesiącu ciąży. Pierwszej pomocy udzielili jej strażacy. Następnie trafiła pod opiekę zespołu ratownictwa medycznego Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Ratownicy z LPR próbowali najpierw ratować 32-latkę. Kiedy zmarła, szybko zajęli się ratowaniem jej nienarodzonego dziecka. Niestety, życia maleństwa też nie udało się uratować.
Policjanci ustalili, że mężczyzna kilkanaście minut przed tragicznym wypadkiem w Lubieni, doprowadził do kolizji w sąsiedniej miejscowości Młynek i uciekł z miejsc zdarzenia.