Prokuratura ma wycofać z sądu wniosek o dobrowolne poddanie się karze kierowcy, który w maju śmiertelnie potrącił na drodze w Rajczy pod Żywcem matkę i córkę. Mężczyzna był wtedy kompletnie pijany. Za wypadek groziło mu do 12 lat więzienia. Prokurator zgodził się na karę o połowę krótszą.
Powody wycofania wniosku są dwa. Prokuratura Okręgowa w Bielsku-Białej zasugerowała rejonowej w Żywcu - bo nakazywać nie może - że kara jest zbyt niska. Ale poważniejszy jest drugi powód - wniosek jest niekompletny, bo nie ma w nim słowa o tak zwanej nawiązce, którą oskarżony musi zapłacić pokrzywdzonym.
Taka nawiązka - jak usłyszał nasz dziennikarz w prokuraturze w Bielsku-Białej - musi być przyznana i oskarżony, zgadzając się dobrowolnie na karę i na nią też musiałby się zgodzić. A ponieważ tego nie było, niewykluczone, że i tak 29 października, na posiedzeniu w tej sprawie, sąd zwróciłby wniosek prokuraturze. To oznacza teraz, że do sądu trafił akt oskarżenia i to sąd zdecyduje już o wysokości kary.
Przypomnijmy, że do wypadku doszło 28 maja wieczorem na ul. Ujsolskiej w Rajczy. 32-letni kierowca busa na prostej drodze stracił panowanie nad kierownicą. Najpierw uderzył w grupę prawidłowo jadących rowerzystek, a potem zjechał do rowu.
W wypadku zginęły: 42-letnia matka i jej 7-letnia córka, a w stanie ciężkim do szpitala trafiła 14-latka. Zaraz po wypadku mężczyzna odmówił badania alkomatem. Dlatego pobrano mu krew do badań. Okazało się, że miał 2,38 promila.
(j.)
(j.)